W koszalińskiej izbie wytrzeźwień zmarł 54-letni, chory na cukrzycę mężczyzna. Przywieźli go tam policjanci. Miał we krwi niecały promil alkoholu. Na razie trudno kogokolwiek winić za śmierć mężczyzny, ale wydaje się, że zaniedbania ze strony pracowników izby były duże.

Mężczyzna trafił do izby wczoraj po południu. Już w chwili przyjęcia było wiadomo, że jest chory na cukrzycę, ale lekarz dyżurny zaaplikował mu leki niemal 5 godzin po przyjęciu...

Nie trzeba być lekarzem, żeby wiedzieć, że nawet niewielka dawka alkoholu, dla cukrzyka może być śmiertelna. Dlaczego więc zwlekano tak długo z podaniem leków lub nie nakazano przewiezienia mężczyzny do szpitala? Dyrektor koszalińskiej izby wytrzeźwień nie potrafi odpowiedzieć na to pytanie. Myślę, że to pytanie trzeba by było zadać lekarzowi. Ja też chciałem mu to pytanie zadać, ale dziś go nie zastałem. Zadam mu to pytanie jutro - mówi Józef Niwiński.

Jutro zostanie także przeprowadzona sekcja zwłok 54-latka, która ma dokładnie określić bezpośrednią przyczyną śmierci mężczyzny. Sprawą zajmuje się już prokuratura.

Foto: Archiwum RMF

22:20