Katastrofa ekologiczna - tak mieszkańcy Siamoszyc na Śląsku mówią o tym co stało się z rzeczką wypływającą ze zbiornika wodnego, która płynąc wzdłuż działek wypoczynkowych zasilała w wodę dwa śródleśne stawy. W ciągu zaledwie kilku tygodni woda przestała płynąć.

Działkowicze są oburzeni i za klęskę ekologiczną na terenie należącym do Jurajskiego Parku Krajobrazowego obwiniają Śląski Zarząd Melioracji. W Siamoszycach był reporter RMF Tomasz Maszczyk:

Urzędnicy tłumaczą całą sytuację koniecznością remontu zbiornika wodnego. Taki remont przeprowadza się raz na 30 lat i właśnie teraz należało go wykonać – tłumaczy Jerzy Łęgowik, ze śląskiego zarządu melioracji.

Osuszenie zbiornika spowodowało też zamknięcie dopływu wody do małego strumyka, który zasilał dwa leśne stawy. To właśnie tam zdaniem wielu działkowiczów doszło do katastrofy ekologicznej.

Właściciele działek twierdzą że pozwolenie na budowę powinno gwarantować również ochronę środowiska. Sposób w jaki przeprowadza się remont może świadczyć o tym, że firma budowlana nie zwracała w ogóle uwagi na to, że osuszenie zbiornika wodnego przyniesie zagładę wielu gatunkom zwierząt.

Urzędnicy obiecują, że woda w stawach powinna pojawić się już za kilka tygodni. Remont głównego zbiornika w Siemoszycach potrwa do jesieni przyszłego roku. Nikt nie wie kiedy uda się odbudować florę i faunę, o którą tak walczą mieszkając tam ludzie.

08:35