Podczas obchodu wyrzucono z pracy ordynatora oddziału internistyczno-kardiologicznego. Wysokiej klasy fachowiec rzekomo "utracił zaufanie i nie jest już przydatny". To jedyny powód, nikt nie zna prawdziwych przyczyn - personel szpitala i pacjenci są zbulwersowani. Dyrektor, który odwołał lekarza ukrywa się.

Nikt nie zna odpowiedzi na pytanie o co tak naprawdę chodzi. Od niedawna pełniący obowiązki dyrektora, świeżo upieczony magister ekonomii jest nieuchwytny. Zaś sam lekarz nauk medycznych, z drugim stopniem specjalizacji Józef Huber jest zdruzgotany: "Jako powód było podane, że pan dyrektor utracił do nie zaufanie i stwierdza moją nieprzydatność do pracy na zajmowanym stanowisku". Starosta limanowski nie widzi problemu. Uważa, że nowy dyrektor dobrze rządzi szpitalem i nie boi się ewentualnych protestów personelu medycznego: "Ja na razie nic nie słyszałem o żadnych takich sprawach. Trudno w związku z tym wypowiadać mi się na ten temat". Tymczasem lekarze i pielęgniarki już protestują. Nawet te siostry, które nie mają dyżuru przez cały czas są w szpitalu: "Liczymy, że zostanie. My nie widzimy lepszego szefa". Decyzja o wyrzuceniu ordynatora podjęto bez konsultacji z kimkolwiek. Za to jak wiemy nieoficjalnie prokuratura bada rzekome powiązania finansowe nowego dyrektora szpitala i limanowskiego starosty.

foto Archiwum RMF

22:25