Od nowego roku SARON zastąpi LIBOR. Decyzję w tej sprawie podjęła wczoraj Komisja Europejska. Obecnie aktywnych kredytów mieszkaniowych w szwajcarskiej walucie ma ok. 415 tysięcy Polaków. Przez niemal pięć lat liczba ta zmalała o jedną piątą.

Z rozporządzenia przyjętego właśnie przez Komisję Europejska wynika, że w skali całej Unii Europejskiej kredyty frankowe opiewają na kwotę 35 miliardów euro - z czego większość, bo 22 miliardy euro, to umowy kredytowe zawarte w Polsce.

Według wielu frankowiczów SARON nie może odgórnie zastąpić wskaźnika LIBOR, istnieje konflikt prawny. Przywołują tu orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, które stwierdza, że umowy bankowe nie mogą być aneksowane, czy aktualizowane jednostronnie - potrzebna jest zgoda obu stron.

Według prezesa Stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu Arkadiusza Szcześniaka problem w tym, że Komisja Europejska przede wszystkim realizuje interesy banków. A na stronie Komisji Europejskiej pod informacją o procesie legislacyjnym dla rozporządzenia wykonawczego ws. SARON widać jaki stosunek do zamiany LIBOR na SARON mają kredytobiorcy. W komentarzach wypowiadają się jasno:

Cytat

Nie wyrażam zgody, aby UE ingerowała w aktywne umowy i próbowała zastępować zapisy o LIBOR. Już sam ten pomysł podważa zaufanie do UE i w moim wyobrażeniu stawia pod znakiem zapytania cele i wartości tej instytucji. Żadne legalne zapisy umowy nie mogą być zmieniane przez 3 stronę.

Cytat

Jednostronne ingerowanie w umowy zawarte z konsumentami, bez podpisania aneksu z konsumentem dotyczącego zmiany wskaźnika oprocentowania, to działanie bezprawne. Czy Komisja Europejska chce legitymizować bankowe bezprawie polegające na jednostronnej zmianie warunków umów dot. zmiany oprocentowania w ponad 400 tys. umów kredytowych indeksowanych do CHF?

Co się zmieni po 1 stycznia?

Według prezesa Stop Bankowemu Bezprawiu wprowadzenie nowego wskaźnika może nic nie zmienić, nadal po 1 stycznia 2022 roku, kiedy odejdzie LIBOR, potrzebne będą aneksy ze zgodą klientów banków na nowe warunki.

"Radzę skorzystać z pomocy prawnej"

Oczywiście sytuacja dla każdego kredytobiorcy może być różna, co wynika z zapisów umów, jakie podpisali z bankami.

Z analizy, którą przeprowadziliśmy, wynika, że bardzo mała część umów przewiduje, co się stanie ze stawką LIBOR, jeżeli ona zniknie lub zostanie zmieniona. Takie umowy będą po prostu kontynuowane poprzez ten zapis. Ale to jest ułamek umów. Przy wszystkich pozostałych będą wątpliwości, czy ta umowa może być dalej wykonywana. Radzę skorzystać z porady prawnej - mówi Arkadiusz Szcześniak.

Frankowicze zapowiadają batalie sądowe

Przyjęcia rozporządzenia wykonawczego przez Komisję Europejską uspokoiło banki - w przypadku braku nowego wskaźnika w miejsce LIBOR-u sądu prawdopodobnie masowo unieważniałyby umowy o kredyty frankowe. Uspokojenie może być jednak tylko chwilowe, bo frankowicze zapowiadają batalie sądowe, próby unieważnienia umów, a tego właśnie chciały uniknąć banki.

Możliwe więc, że rzeczywiście potrzebne będą aneksy do umów kredytowych, a na to nie ma wiele czasu. Niektóre banki zaczęły więc działać.

Już mamy informacje, że są próby jednostronnych zmian warunków umów, a dobrze wiemy, że taka umowa nie może być zmieniona jednostronnie, aneks musi być podpisany przez obie strony. Podpisanie takiego aneksu mogłoby się wiązać z szerszymi konsekwencjami niż tylko zmiana LIBOR-u. Takie praktyka już była przy innych sytuacjach, kiedy to na przykład klient prosił o aneks, o wakacje kredytowe - często pojawiały się tam zapisy, które nie były związane z tą czynnością - tak Szcześniak mówi o obawach kredytobiorców.  

Z naszej perspektywy najprościej byłoby, gdyby to było porozumienie obu stron. Przy tej okazji można by wyprostować też inne sprawy w umowie. Kredytobiorcy są gotowi do zawarcia ugód, ale spotykając się w połowie, a nie na warunkach banku - dodaje.

Początkowo wiele osób myślało, że wprowadzenie wskaźnika SARON w miejsce LIBOR przekreśla szanse frankowiczów na całkowite unieważnienie umów, ale jest wręcz odwrotnie - mówi Arkadiusz Szcześniak.

Jeżeli umowy nie da się wykonać, to ona upada. Podejrzewam, że część sędziów właśnie tak będzie myślała, dlatego że już mamy wyroki, że po likwidacji części wskaźników, które były w umowach, sądy stwierdzają, że te umowy są nieważne. Teraz dochodzi kolejny wskaźnik, nie będzie publikowany. Bez niego nie da się wykonać umowy bankowej, nie ma jak wyliczyć oprocentowania. Zgodnie z prawem bankowym jest to jeden z kilku punktów, które muszą być w umowie, żeby dało się ją wykonać - uzasadnia.

A więc choć na SARON czekały banki w całej Europie i zapewne wielu kredytobiorców - sytuacja może nie być tak prosta, jak się spodziewano.

Stowarzyszenie Stop Bankowemu Bezprawiu rekomenduje, by kredytobiorcy przed podjęciem jakichkolwiek decyzji skonsultowali się z prawnikiem bądź doradcą. Stowarzyszenie planuje na listopad akcję informacyjną oraz możliwość skorzystania z bezpłatnej pomocy prawnej u adwokatów oraz radców prawnych.

Uwaga na wyłudzenia

Tak szerokie zmiany prawne zawsze są nową szansą dla internetowych oszustów i przestępców. Zapewne tak też będzie i tym razem. Fałszywe aneksy od nieistniejących firm, emaile z pilną informacją dotyczącą naszego kredytu czy SMS - kliknij, bo twoja szansa na niższą ratę przepadnie - takie próby wyłudzeń będą coraz częstsze, im bardziej będzie zbliżał się termin całkowitego wygaszenia LIBOR-u. Przestrzega przed tym również Arkadiusz Szcześniak.

Jak przy każdej tego typu okazji, musimy weryfikować źródło informacji. Nie dać się nabierać na żadne maile, SMS-y. Jeżeli chcemy porozmawiać z bankiem, to zróbmy to w oddziale, a nie na podstawie SMS-a czy mejla. Bardzo często są to oszustwa, albo informacje niemożliwe do zweryfikowania. Zalecam ostrożność i kontakt ze specjalistami. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów jest bardzo aktywny w tym temacie, również Rzecznik Finansowy - tam również można udać się po pomoc lub informacje - podpowiada szef Stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu.


Opracowanie: