W warszawskim sądzie przed południem rozpoczął się proces ws. piramidy finansowej WGI, czyli Warszawskiej Grupy Inwestycyjnej. Po siedmiu latach na ławie oskarżonych zasiadły trzy osoby z zarządu firmy. Odpowiadają za oszukanie tysiąca dwustu osób.

Łukasz K., Andrzej Marcin S. i Maciej Dominik S. zostali oskarżeni przez prokuraturę o wyrządzenie "szkody majątkowej w wielkich rozmiarach" w łącznej wysokości prawie 248 mln zł. Pokrzywdzeni twierdzą jednak, że stracili więcej, ponad 320 mln zł. Postępowanie upadłościowe w sprawie Warszawskiej Grupy Inwestycyjnej zostało umorzone.

W skład grupy WGI, oprócz WGI DM, wchodziło jeszcze kilka innych spółek, w tym m.in. WGI Consulting sp. z o.o., WGI Towarzystwo Funduszy Inwestycyjnych SA, WGI Financial sp. z o.o. Spółki te, prowadząc podwójną księgowość, przedstawiały klientom nieprawdziwe wyniki finansowe.

Miałam u nich około 180 tysięcy na obu rachunkach. Odzyskałam 30 tysięcy z obligacji. I nic poza tym. Jestem dwa lata przed emeryturą. I to miały być środki na które oszczędzałam długie lata. Być może byłam naiwna - usłyszał reporter RMF FM od jednej z pokrzywdzonych klientek. Proces w tej sprawie potrwa co najmniej kilka miesięcy. Kolejne rozprawy zaplanowano do połowy grudnia.

Warszawska Grupa Inwestycyjna obiecywała swoim klientom duże zyski z inwestycji. Podpierała się przy tym autorytetami bardzo znanych osób, które miały zasiadać w radzie nadzorczej spółek WGI. Padały tam nazwiska ekonomistów Dariusza Rosatiego, Witolda Orłowskiego, czy Henryki Bochniarz. Oni również twierdzą, że zostali oszukani. Jak się okazało, niektórzy szefowie piramidy finansowej działali potem w świecie finansów.

Oskarżonej trójce grozi do 10 lat więzienia.