Na międzynarodowej giełdzie paliw w Londynie cena ropy wzrosła do poziomu najwyższego od sześciu tygodni. Powodem jest wzrastające napięcie wokół Iraku, a także sytuacja w Wenezueli. Trwający tam strajk przeciwko lewicowemu prezydentowi Hugo Chavezowi praktycznie sparaliżował sektor naftowy.

Strajk powoduje opóźnienia w dostawach ropy zarówno dla odbiorców krajowych jak i zagranicznych. Do wenezuelskiego protestu przyłączyły się również załogi wszystkich tankowców. W stu procentach popieramy protest. W najbliższych godzinach do strajku mają się przyłączyć kolejne tankowce. Praktycznie nie mamy kontaktu z pięcioma, które są poza krajem i dwoma innymi, Ale przypuszczam, że i oni przyłączą się do strajku - mówił kapitan jednego ze statków.

Nieformalnym symbolem opozycyjnej akcji stał się tankowiec, nazwany imieniem jednej z wenezuelskich królowych piękności z lat ‘80. Wokół "Pilin Leon", flotylla 35 prywatnych statków i motorówek stworzyła ochronne koło. Wszystko po to, by go bronić, ponieważ prezydent Chavez wydał wojsku rozkaz przejęcia, nawet siłą, tankowców, które przyłączyły się do strajku. Z doniesień wynika, że "Pilin Leon" została już zajęta przez armię.

Wenezuela jest piątym co do wielkości eksporterem ropy na świecie. Na paraliżu jej sektora naftowego najbardziej mogą ucierpieć Stany Zjednoczone. To właśnie USA jest głównym odbiorcą wenezuelskiej ropy.

Organizacja Państw Amerykańskich rozważa możliwość zwołania nadzwyczajnego spotkania poświęconego kryzysowi w Wenezueli.

16:00