Rosjanie nie wierzą obietnicom Kremla i pozbywają się rubli. Wykupują importowane towary - od mebli, lodówek i telewizorów po makarony i sery.

Jak donosi moskiewski korespondent RMF FM Przemysław Marzec, takich kolejek i pustych półek nie było w rosyjskiej stolicy od wielu lat. Ludzie są nerwowi, w sklepach dochodzi do awantur. Dla wszystkich najważniejsze jest, by jak najszybciej pozbyć się rubli.

Tam sprzedają elektronikę i ludzie wynoszą wszystko. Dwóch ludzi idzie i taszczy dwa telewizory - świadkiem takiej sceny był w jednym ze sklepów rozmówca naszego korespondenta.

Wykupiono również nowe samochody, a producenci na razie zablokowali dostawy. Wystraszeni są wszyscy - i klienci, i my, sprzedawcy. Sprzedano zbyt wiele samochodów, a zakłady nie są z gumy - jest ryzyko, że nie będziemy mieli co sprzedawać - usłyszał nasz dziennikarz.

Putin: Wyjdziemy z kryzysu w dwa lata

Do trudnej sytuacji gospodarczej odniósł się na czwartkowej dorocznej konferencji prasowej prezydent Rosji Władimir Putin. Jak oświadczył, obecna sytuacja na rynku finansowym jego kraju została wywołana czynnikami zewnętrznymi, przede wszystkim spadkiem cen ropy naftowej, a w konsekwencji również gazu ziemnego. Według Putina, w najbardziej niekorzystnym wariancie na wyjście z kryzysu Rosja będzie potrzebowała około dwóch lat.

Prezydent ocenił, że w zaistniałej sytuacji rząd i Bank Rosji "podejmują adekwatne kroki idące we właściwym kierunku". Przyznał jednak, że niektóre działania były spóźnione i że bank powinien działać operatywniej.

(edbie)