Decyzja Rosji o rezygnacji z budowy gazociągu South Stream nie wywołuje zaniepokojenia władz w Rzymie - oświadczył premier Włoch Matteo Renzi. Dla Włoch ten projekt nie ma kluczowego znaczenia - powiedział Renzi.

Projekt South Stream był mocno kontestowany i był przedmiotem postępowania ze strony Unii Europejskiej - przypomniał szef włoskiego rządu podczas wizyty w Algierii. Następnie powiedział: To projekt, który nie jest przez nas uważany za fundamentalny dla Włoch, a zatem decyzja o jego zablokowaniu nie budzi niepokoju.

Premier zwrócił uwagę, że w kwestiach energetycznych kluczowe znaczenie dla Włoch ma m.in. strategiczna współpraca koncernów Eni i Enel z Algierią. 

W osobnym oświadczeniu Eni zapewnił, że decyzja Rosji nie będzie miała konsekwencji dla Włoch. Kontrolowana przez ten koncern włoska firma Saipem wygrała międzynarodowy przetarg na budowę pierwszej nitki South Stream. Media podkreślają, że przez decyzję Rosji Saipem straci ponad 2 miliardy euro. 

"UE nie chce gazociągu, to go nie będzie"

W poniedziałek prezydent Rosji Władimir Putin powiedział, że skoro UE nie chce gazociągu South Stream, to oznacza, że nie zostanie on zbudowany. Putin wytknął Komisji Europejskiej "niekonstruktywne stanowisko" w tej sprawie. Szef Gazpromu Aleksiej Miller poinformował, że jego koncern podpisał z tureckim przedsiębiorstwem Botas list intencyjny w sprawie budowy nowego gazociągu przez Morze Czarne w stronę Turcji.

Mający liczyć 3 600 km South Stream zapewniałby dostawy gazu z Rosji do Europy Środkowej i Południowej. Rurociąg miał prowadzić z południa Rosji przez Morze Czarne do Bułgarii, a następnie do Serbii, na Węgry, do Austrii i Słowenii. Jedna z odnóg miała dostarczać surowiec do Grecji i na południe Włoch.