Polskie uzdrowiska długo będą czekać na inwestycje poprawiające ich wygląd i funkcjonalność. Ministerstwo Skarbu nie chce się rozstać ze swoimi udziałami i nie planuje szybkiej ich prywatyzacji.

W nowym opracowaniu ośrodki podzielono na trzy grupy. W pierwszej są uzdrowiska nie na sprzedaż, w drugiej te, nad którymi minister chce mieć kontrolę przynajmniej przez pięć lat. Trzecia grupa może zostać sprzedana.

Na razie sprywatyzowane zostało tylko jedno uzdrowisko – Nałęczów w Lubelskiem. Prywatyzacja Nałęczowa miała być modelową. Tylko czy to, co udało się w Nałęczowie, uda się przeprowadzić w innych ośrodkach? Relacja Cezarego Potapczuka:

Inne znane miejsca, jak choćby Kołobrzeg, Ciechocinek, czy Busko Zdrój, znalazły się w grupie, której ministerstwo prywatyzować nie chce. Uzdrowiska są integralną częścią systemu zdrowia - to jedyne uzasadnienie ze strony urzędników resortu.

Zdaniem specjalistów, szybka prywatyzacja może wyjść uzdrowiskom tylko na dobre: Widać gołym okiem, jaka jest degradacja tego majątku wtedy, kiedy on jest państwowy, czyli niczyj - mówi Ireneusz Jabłoński z Centrum im. Adama Smitha.

Wstrzymywanie prywatyzacji uzdrowisk daje jednak Ministerstwu Skarbu wymierne korzyści: po pierwsze – stale rosnące wpływy, bo coraz więcej turystów, także zza granicy, odwiedza nasze lecznice, a po drugie, to kolejne państwowe posady dla swoich ludzi...