Do Macedonii przybył dowódca sił NATO w Europie, generał John Ralston, by na miejscu przekonać się, czy przestrzegane jest zawieszenie broni między wojskami rządowymi, a albańskimi separatystami. Natomiast przebywający od trzech dni w Macedonii żołnierze sojuszu wyruszyli na północ kraju, by spotkać się z albańskimi partyzantami. Doszło do tego we wsi Nikusztak. Albańczycy zapewnili, że będą respektować umowę, zobowiązującą ich do złożenia broni.

„Jestem tu, by zebrać fakty. Po powrocie przedstawię raport Radzie Północnoatlantyckiej. Wówczas państwa NATO postanowią, co zrobić tutaj.” - mówił Ralston. Jeszcze nocą powróci on do Brukseli, by zaprezentować wspomniany dokument. Rada ambasadorów zbiera się jutro i zadecyduje, czy sytuacja w Macedonii jest na tyle stabilna, by można było na pełną skalę rozpocząć operację „Niezbędne Żniwa”. Ma w niej wziąć udział około 3500 żołnierzy. Nie będzie to misja pokojowa, co usilnie podkreśla NATO. Zadaniem kontyngentu będzie odebranie broni od separatystów, ale muszą oni oddać ją dobrowolnie, na co także sojusz kładzie nacisk. Naprzeciw oczekiwaniom NATO wyszły macedońskie władze. Ogłosiły one, że oddziały rządowe zostaną przegrupowane a śmigłowce i samoloty nie będą latać na północną częścią kraju, gdzie Albańczyków jest najwięcej.

rys. RMF

23:10