Władza bliżej społeczeństwa – taka idea miała przyświecać rządzącym w powiatach starostom. Rzeczywistość jednak jest daleka od ideału. Starostowie z trudem utrzymują własne urzędy. O realizacji innych celów nie ma mowy.

Lwia część budżetu starostwa powiatowego w Pruszczu Gdańskim – prawie 6 milionów złotych – jest przeznaczona na utrzymanie administracji. Dla porównania dotacje na sport i turystykę wynoszą zaledwie kilkaset złotych.

Starosta Bogdan Dąbrowski i jego urzędnicy nie mogą narzekać na brak zajęć, jak choćby prowadzenie ewidencji gruntów, pomiarów geodezyjnych czy rejestracja pojazdów. Samych decyzji dotyczących budownictwa wydaje się tu 8 tysięcy.

Jednak pieniądze otrzymywane z Warszawy wystarczają na utrzymanie tylko trzech urzędników. Aby starostwo w ogóle funkcjonowało, trzeba wykorzystywać środki przeznaczone na inne cele. Według samorządowców sytuacja może się poprawić tylko, jeśli powiaty dostaną więcej środków uzyskiwanych z podatków.