Bunt szefów blisko 100 największych francuskich przedsiębiorstw prywatnych przeciwko polityce lewicowego prezydenta Francois Hollande’a. Alarmują oni, że jeżeli utrzyma on w mocy zapowiedziane podwyżki podatków, to nadsekwańskiej gospodarce grozi katastrofa.

Zobacz również:

W liście protestacyjnym szefowie największych francuskich firm żądają od prezydenta Francois Hollande’a, by zamiast zapowiedzianej podwyżki podatków, obniżył opodatkowanie przedsiębiorstw o co najmniej 30 miliardów euro. W przeciwnym razie gospodarce grozi klęska, bo koszt produkcji stanie się we Francji zbyt wysoki. Premier Jean-Marc Ayrault ma negocjować ze zbuntowanymi biznesmenami. Podkreśla, że podwyżka podatków i opłat socjalnych jest konieczna. Przedsiębiorcy odpowiadają, że to nieprawda - wystarczy drastycznie zredukować budżet państwa.

Już blisko miesiąc temu socjalistyczny premier Francji Jaen-Marc Ayrault zapowiedział największe od 30 lat cięcia budżetowe i podwyżki podatków. Ostrzegł, że w przyszłym roku obywatele i wielkie nadsekwańskie przedsiębiorstwa będą musieli oddać fiskusowi o 20 miliardów euro więcej podatków.

Szef rządu wyjaśnił, że w związku z pogłębiającym się kryzysem wszyscy muszą solidarnie walczyć o uzdrowienie finansów publicznych. Reforma fiskalna ma umożliwić w przyszłym roku redukcję francuskiego deficytu budżetowego do 3 procent PKB. Protestują przeciwko temu również związkowcy, radykalna lewica i prawicowa opozycja, według której dodatkowe opodatkowanie dużych przedsiębiorstw i zamożnych obywateli sprawi, że z kraju zaczną uciekać inwestorzy.

Po demonstracji w Paryżu na początku tego miesiąca, w której wzięło udział kilkadziesiąt tysięcy osób, rząd pospiesznie obiecał, że zapowiedziana podwyżka podatków trwać będzie tylko dwa lata. Później obywatele będą dawać fiskusowi mniej pieniędzy. Komentatorzy sugerują, że prezydent François Hollande przestraszył się antykryzysowych protestów. Precz z unijnymi cieciami budżetowymi! Precz z zamykaniem szpitali! Mówimy won tym, którzy chcą decydować o naszym losie na giełdzie! - skandowali ich uczestnicy. Wszędzie widać było portrety socjalistycznego prezydenta w formie listu gończego. Według uczestników demonstracji, Hollande dla państwa jest przestępcą, który gnębi najbiedniejszych.

 

Nie chcemy dołączyć do listy bankrutujących krajów, takich jak Grecja czy Hiszpania - Unia Europejska nie potrafi wyciągnąć nas z kryzysu! - mówił korespondentowi RMF FM Markowi Gładyszowi młody paryżanin. Protestujemy przeciwko coraz ostrzejszemu zaciskaniu pasa! Tak samo było w Grecji - ludzie zdychają z biedy, a kryzys jest coraz większy! - tłumaczył inny Francuz. Uczestnicy demonstracji sprzeciwiali się ratyfikacji unijnego paktu fiskalnego, który zakłada zaostrzenie w większości krajów Unii Europejskiej dyscypliny budżetowej i który ma ratować pogrążający się coraz bardziej w kryzysie euroland. Wielu komentatorów podkreśla, że - według sondaży - już teraz większość Francuzów nie wierzy, że Hollande szybko wyciągnie Francję z kryzysu.