Trwa okupacja Poznańsko-Pomorskiej Spółki Cukrowej, którą zajęli jej pracownicy. Protestujacy zapobiegają w ten sposób opieszałości rządu, który wstrzymał decyzje o prywatyzacji pięciu wielkopolskich cukrowni. Apetyt na niesprywatyzowane przedsiębiorstwa ma powstająca właśnie spółka Polski Cukier.

Związkowcy obawiają się jednak, że po wchłonięciu przez krajowy koncern, cukrownie zostaną zamknięte albo radykalnie ograniczą produkcję. Protestujący są rozgoryczeni i jak mówią nie przerwą okupacji dopóki nie otrzymają pisemnego potwierdzenia zgody na prywatyzację zakładów. Chcą by pięcioma cukrowniami zarządzał zachodni koncern: "Kto będzie moim przedstawicielem? Jak będzie dobrze płacił czy to będzie cukier francuski czy niemiecki to nas nie interesuje. Nam chodzi o to, żeby zacząć w końcu godnie żyć" - mówią związkowcy. Czy dojdzie do prywatyzacji cukrowni czy zakłady zostaną wchłonięte przez Polski Cukier tego w dalszym ciągu nie wiadomo. Z Warszawy napływają sprzeczne informacje, które sprawiają, że protestującym związkowcom nawet cukier w ustach wydaje się gorzki.

Okupacja siedziby Poznańsko-Pomorskiej Spółki Cukrowej przez 20 związkowców z pięciu wielkopolskich cukrowni trwa drugi dzień. Dziś do biura nie wpuścili pracowników holdingu. Związkowcy domagają się szybkiej prywatyzacji cukrowni, a tym samym sprzedania przedsiębiorstwa zachodniemu koncernowi. Z firmą cukrownicy mają już parafowane umowy. W tej chwili czekają już tylko na podpis ministra. Zachodni inwestor zobowiązał się spłacić zadłużenie firmy i nie zwalniać pracowników. Takiego zapewnienia ze strony polskiego koncernu nie było. Okupacja biur Poznańsko-Pomorskiej Spółki Cukrowej może skończyć się już dziś pod warunkiem wydania zgody na prywatyzację. Jeżeli takiej umowy nie będzie, związkowcy zapowiadają, że protest zostanie zaostrzony.

na zdjęciu strajk okupacyjny w siedzibie Poznańsko-Pomorskiej Spółki Cukrowej foto Janusz Życzkowski RMF FM Poznań

16:50