W Przemkowie na Dolnym Śląsku, kilka tygodni temu w czasie prac ziemnych, robotnicy znaleźli garniec z niderlandzkimi dukatami. Cenny łup od razu rozdzielili między siebie. Niedawno sprawa wyszła na jaw, a całą szóstką zainteresowała się prokuratura.

Kiedy o sprawie zrobiło się głośno, niektórzy znalazcy szybko sprzedali monety na giełdzie samochodowej w Lubinie, inni woleli kogoś obdarować. Jeden z podejrzanych był wyjątkowo dobrym zięciem, ponieważ obdarował taką złotą moneta swoją teściową - mówi Wojciech Czerwiński, prok. rejonowy z Głogowa.

Jerzy Dymetryszyn z Muzeum Archeologiczno-historycznego w Głogowie mówi, że znalazcy sami zmniejszyli wartość kolekcji sprzedając i rozdając monety różnym ludziom.

Mężczyźni nie mieli jednak pojęcia co właściwie znaleźli. Dokłądnie wytłumaczył im to dopiero prokurator – przywłaszczenie dukatów może oznaczać dla nich 3 lata więzienia. Jeśli jednak okaże się, że skarb miał szczególną wartość dla kultury, będzie im grozić nawet do 10 lat.

Z prokuratorem Wojciechem Czerwińskim rozmawiał wrocławski reporter RMF Maciej Sas. Posłuchaj:

21:45