Posłowie z komisji śledczej, badającej aferę Rywina zdecydują dziś, czy nie wziąć pod lupę prokuratorów, zajmujących się tą sprawą. To efekt wczorajszej publikacji "Życia Warszawy", które napisało, że choć były do tego podstawy, nie postawiono zarzutów prezesowi TVP.

Wczorajsze prasowe rewelacje postawiły na baczność niemal wszystkich zainteresowanych - od samych prokuratorów zaczynając, przez urzędników Ministerstwa Sprawiedliwości, na posłach kończąc. "Życie Warszawy" napisało, że Rywin, przychodząc do Agory z propozycją łapówkarską nie działał sam.

Jak ujawnili dziennikarzom prokuratorzy prowadzący śledztwo, istniały materiały, pozwalające na postawienie zarzutu prezesowi TVP, Robertowi Kwiatkowskiemu, a być może i innym osobom.

Tymczasem Ministerstwo Sprawiedliwości chciało jak najszybciej zatuszować tę sprawę. Wszystko wskazywało, zwłaszcza jeśli chodzi o ocenę śledztwa prokuratury, iż chodzi o zawężenie tego postępowania wyłacznie do osoby Lwa Rywina i szybkie utopienie sprawy tzw. grupy osób trzymających władzę - mówi poseł Zbigniew Ziobro z Prawa i Sprawiedliwości.

Utopić się tego na razie nie udało. Oliwy do ognia dolała wiadomość, że z funkcji zrezygnowała prokurator Wanda Marciniak, która była w zespole prowadzącym sprawę. Według gazety powodem rezygnacji był protest przeciwko temu, że zarzutów Kwiatkowskiemu jednak nie postawiono.

Minister sprawiedliwości Grzegorz Kurczuk określił te informacje niesprawiedliwymi i niezgodnymi z faktami. Sama pani prokurator we wczorajszym oświadczeniu zaprzeczyła, jakoby autoryzowała artykuł "ŻW". Dziś jednak tej wypowiedzi zaprzecza gazeta.

10:30