Dla wielu grup pracodawców pokolenie Y urodzone w latach 1983-2000 stało się główną grupą docelową kandydatów do pracy i... dużym wyzwaniem - pisze "Rzeczpospolita".

Według prognoz Deloitte za dziesięć lat milenialsi mają stanowić zdecydowaną większość, bo trzy czwarte pracowników na świecie. Już teraz są w centrum zainteresowania rekruterów i ekspertów HR. Nie ma konferencji dotyczącej rynku pracy, na której zabrakłoby dyskusji o pokoleniu Y - jego oczekiwaniach, potrzebach, a także sposobach na zwiększenie motywacji, zaangażowania i lojalności młodych pracowników.

W tegorocznym raporcie HRM Institute dotyczącym tzw. employer brandingu w Polsce aż 59 proc. pracodawców stwierdziło, że główną grupą docelową wśród kandydatów do pracy są dla nich młodzi profesjonaliści posiadający do sześciu lat doświadczenia zawodowego, a jedna piąta firm jako kluczowych kandydatów wskazała studentów lub absolwentów. Jedni i drudzy to przedstawiciele pokolenia Y, czyli osób urodzonych w latach 1983-2000. Część specjalistów podaje nieco inne granice czasowe (np. lata 1980-1995 albo 1988-2001), ale zgodnie powtarzają definicję Chipa Espinozy, autora książki "Milenialsi w pracy", że dzięki dostępności internetu, mediom społecznościowym oraz mobilnej komunikacji jest to pierwsza w pełni globalna generacja.

(mpw)