Mamy dobrą wiadomość dla wszystkich tych, którzy już za kilka dni rozpoczną nowy rok akademicki, a jednocześnie - chcieliby dorobić w czasie wolnym od zajęć na uczelni. Jak się okazuje, pracodawcy chętniej zatrudniają studentów, niż osobę, która ukończyła studia. Ta sytuacja jest jednym z efektów kryzysu finansowego.

Z punktu widzenia pracodawcy mechanizm jest bardzo prosty. Jeśli firma zatrudni studenta, nie musi odprowadzać składek na ZUS. To sprawia, że żak jest tańszym pracownikiem, niż osoba z dyplomem.

Ile dokładnie można zarobić, nie rezygnując z zajęć? Jak się okazuje, zarobki dla studentów nie są oszałamiające, ale pamiętajmy, że studenci chcą pracować tylko w określonych godzinach i w większości nie mają doświadczenia.

Najprostsza praca - roznoszenie ulotek -  to 8-10 złotych za godzinę. Praca magazyniera to przeciętnie 12 złotych. Takie zatrudnienie - choć łatwe do znalezienia - nie cieszy się jednak uznaniem studentów i uważa się je raczej za ostatnią deskę ratunku.

Znacznie więcej można zarobić urokiem osobistym. Dziewczyna sprzedająca kosmetyki może liczyć na 15 złotych za godzinę, plus prowizję. Natomiast hostessa średnio - nawet 40-50 złotych za godzinę.

Niezależnie od płci najwięcej mogą jednak zarobić osoby z głową na karku i z pasją. Duże pieniędze oferują firmy pośrednictwa finansowego i technologiczne - m.in. producenci gier.