Resort skarbu powołał wczoraj Krajową Spółkę Cukrową. Powstanie holdingu Polski Cukier SA zgodne jest z obowiązującą od niedzieli ustawą regulującą rynek cukru, ale nie oznacza prywatyzacji przemysłu cukrowniczego. Ekonomiści odnoszą się do tej decyzji z rezerwą.

Polski Cukier obejmie trzy spółki cukrowe (lubelsko-małopolską, poznańsko-pomorską i mazowiecko-kujawską) i 19 spółek przemysłu cukrowniczego, w tym 18 cukrowni.

Do KSC nie weszła Śląska Spółka Cukrowa, w sprawie której toczy się proces sądowy pomiędzy jej niedoszłym francuskim inwestorem a Skarbem Państwa. Akcje tej spółki mają być wniesione do Polskiego Cukru po rozwiązaniu sporu.

Powołanie spółki nie zakończy, niestety, kłopotów, z jakimi boryka się polski przemysł cukrowniczy. Mimo że w Polsce produkuje się mniej cukru niż dawniej, to i tak jest go zbyt dużo (nadwyżki wynoszą 270 tys. ton).

Celem stworzonego holdingu jest wprawdzie ochrona rynku cukru przed zakusami zachodnich koncernów, ale nie wiadomo, czy Polski Cukier nie będzie biurokratycznym niewypałem, który przyspieszy proces opanowywania branży przez zachodnich inwestorów – ostrzegają ekonomiści.

Zakładając spółkę, minister skarbu wypełnia jednak wolę parlamentu. Załużmy ją, ustabilizujmy. Będziemy się później zastanawiać, czy są jakieś oczekiwania na prywatyzację rozumianą jako wzmocnienie tego podmiotu, a nie sprzedaż jego majątku - mówi Wiesław Kaczmarek.

O dalszych losach Polskiego Cukru nie będą decydować jednak jedynie urzędnicy, ale przede wszystkim rynek: cukrownie muszą produkować wydajniej i taniej, co nie wróży dobrze zatrudnionym w tej branży. Część z nich na pewno straci pracę.

Foto: Archiwum RMF

06:55