Tymczasowy rząd w Lizbonie poprosił Unię Europejską o międzynarodową pomoc. Sięgnie od 60 do 80 miliardów euro. Żeby dostać pomoc Portugalia będzie musiała obiecać, że wprowadzi drakońskie reformy.

Na przykład poprzedni bankrut, Irlandia, musiał się zobowiązać do podwyżki podatków, znacznego obniżenia płacy minimalnej, obcięcia zasiłków dla potrzebujących i pensji w budżetówce. Do tego trzeba było zwolnić 25 tysięcy urzędników. A nawet wprowadzić opłaty za wodę i ograniczyć refundację leków. W Portugalii scenariusz będzie podobny.

Międzynarodowa pomoc oznacza, że kraj będzie bezpieczniejszy. Banki dostaną zastrzyk gotówki - więc ludzie nie stracą swoich pieniędzy. Cała gospodarka będzie też za kilka lat znacznie zdrowsza i silniejsza.