14-letnia dziewczyna potrącona przez samochód doznała złamania kości miednicy. Lekarka ze szpitala w Bytowie w Pomorskiem nie rozpoznała urazu i odesłała dziecko do domu. Dziewczyna dopiero po 4 dniach z potwornymi bólami trafiła ponownie do szpitala.

Lekarka, która diagnozowała dziewczynę, mówi, że nawał pracy uśpił jej czujność. Nastolatka nie miała problemów z chodzeniem i dlatego nie zleciła wykonania zdjęcia roentgenowskiego. Teraz pani doktor – pracująca w zawodzie już 17 lat - przyznaje, że to był błąd. Całą sprawą jest wyraźnie zmartwiona. O tym się myśli. O tym się nie zapomina. Nie da się zamknąć drzwi za sobą i iść dalej. To się śni po nocach - mówi lekarka.

Rodzice bardziej współczują jednak swojemu dziecku niż męczonej wyrzutami sumienia pani doktor. To ich córka przez 4 dni cierpiała potworny ból.

Podobnego zdania jest dyrektor szpitala, który zamierza ukarać lekarkę i pracującą razem z nią pielęgniarkę: Zamierzam wręczyć upomnienia razem z wpisaniem do akt.

Sama lekarka zapewnia, że ten błąd w diagnozie nie będzie miał wpływu na jej dalszą pracę.

Foto: Archiwum RMF

12:20