Koszty prezydenckiej ustawy o pomocy frankowiczom będą ponad dwa razy wyższe, niż wyliczyli to urzędnicy Andrzeja Dudy. Komisja Nadzoru Finansowego sprawdziła, ile trzeba będzie zapłacić za tzw. ustawę o spreadach, czyli o zwrocie niekorzystnych dla klientów kursów franka wyliczanych przez banki.

Koszty prezydenckiej ustawy o pomocy frankowiczom będą ponad dwa razy wyższe, niż wyliczyli to urzędnicy Andrzeja Dudy. Komisja Nadzoru Finansowego sprawdziła, ile trzeba będzie zapłacić za tzw. ustawę o spreadach, czyli o zwrocie niekorzystnych dla klientów kursów franka wyliczanych przez banki.
Zdjęcie ilustracyjne /Paweł Baranowski /RMF FM

Według Komisji Nadzoru Finansowego, wprowadzenie ustawy w życie będzie kosztowało 9 mld 100 mln złotych. Wcześniej urzędnicy prezydenta twierdzili, że będą to maksymalnie 4 mld złotych. Teraz różnicę tłumaczą tym, że nie mieli pełnej wiedzy o rynku frankowym.

Przypomnijmy: w Sejmie znajduje się przygotowana przez prezydenta Andrzeja Dudę ustawa, która zakłada, że banki będą musiały oddać klientom to, co przez lata pobrały, stosując niekorzystne dla tych ostatnich kursy walut. Te ponad 9 mld złotych będą musiały oddać z własnego zysku lub podnosząc klientom opłaty.

KNF policzyła także, jaki byłby koszt pozostałych dwóch projektów ustaw frankowych, którymi obecnie zajmuje się Sejm - choć oczywiście trzeba zaznaczyć, że nie mają one większych szans na wejście w życie.

Najdroższy jest projekt przygotowany przez klub Kukiz’15. Kosztowałby aż 52,8 mld złotych. Zakłada on, że kredyty w złotówkach i kredyty denominowane w obcych walutach zostałyby zrównane, co ma oznaczać potraktowanie kredytów frankowych tak, jakby od początku były kredytami w złotówkach. Ten projekt najmocniej popiera środowisko frankowiczów.

Trzeci projekt został przygotowany przez Platformę Obywatelską. Kosztowałby 11,1 mld złotych. Przewiduje on, że kredytobiorca mógłby się ubiegać o przewalutowanie posiadanego kredytu hipotecznego w walucie obcej, czyli m.in. we frankach, a przewalutowanie to miałoby następować po kursie z dnia sporządzenia umowy restrukturyzacyjnej i polegać na wyliczeniu różnicy między wartością kredytu po przewalutowaniu a kwotą zadłużenia, jaką posiadałby w tym momencie kredytobiorca, gdyby w przeszłości zawarł z bankiem umowę o kredyt w polskich złotych. Bank miałby umarzać część tej kwoty. Jeżeli natomiast różnica byłaby wartością ujemną, to nie podlegałaby umorzeniu, ale stanowiła zobowiązanie kredytobiorcy w całości.

(łł, e)