Po aferze związanej z budową drugiej nitki gazociągu jamalskiego przez Polskę premier Donald Tusk zapowiada dyskusję o rozdzieleniu PGNiG na dwie niezależne części - handlującą gazem i wydobywającą ten surowiec. Szef rządu twierdzi, że w tej chwili w PGNiG jest poważny konflikt interesów, który może zagrozić wydobyciu gazu łupkowego w Polsce.

Podział Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa to jednak ryzykowne posunięcie, bo handel gazem jest opłacalny, a wydobycie bardzo kosztowne. Może więc się skończyć na tym, że nowa spółka nie będzie miała pieniędzy na poszukiwanie gazu z łupków.

To z kolei byłoby bardzo na rękę Rosjanom, którzy już teraz cieszą się, że udało im się wyeliminować ministra skarbu popierającego poszukiwania gazu łupkowego i prezes PGNiG, która do tej pory ten gaz wydobywała.

"Powód zmian w PGNiG oczywisty"

"Powód zmian jest oczywisty, chyba żadna dymisja w spółce Skarbu Państwa nie była tak czytelna" - tak odwołanie prezes PGNiG, a także wiceprezesa ds. handlu, Radosława Dudzińskiego, szef rządu komentował podczas dzisiejszej konferencji prasowej.

Rada nadzorcza odwołanie obojga uzasadniła wczoraj "utratą zaufania, co uniemożliwia dalszą współpracę". 19 kwietnia, dymisjonując poprzedniego ministra skarbu Mikołaja Budzanowskiego, Tusk stwierdził z kolei, że oczekuje, iż nowy minister Włodzimierz Karpiński podejmie "szybkie i zdecydowane działania" wobec PGNiG, z konsekwencjami personalnymi wobec władz spółki włącznie.

Premier i minister skarbu nie wiedzieli o gazowym memorandum

Powodem dymisji Budzanowskiego i zapowiedzi działań wobec PGNiG było podpisanie memorandum dot. budowy II nitki gazociągu Jamał-Europa. Podpisali je w Petersburgu szef koncernu Gazprom Aleksiej Miller i prezes spółki EuRoPol Gaz Mirosław Dobrut. O tym dokumencie nie wiedzieli premier oraz minister skarbu Mikołaj Budzanowski. 48 proc. akcji EuRoPol Gazu należy do PGNiG.

(bs)