Epidemiolodzy alarmują. Polska nie ma planu na wypadek wybuchu epidemii groźnych chorób zakaźnych ani ataku bioterrorystów. Nie mamy także nowoczesnego laboratorium epidemiologicznego, w którym można rozpoznać niebezpieczne zarazki. Co więcej, z braku pieniędzy są zamykane oddziały zakaźne.

Gdyby w Polsce pojawił się przypadek podejrzenia choroby wywołanej przez wirusa Eboli, to specjalistyczne badania trzeba byłoby wykonać w Niemczech. Powód? Brak pieniędzy na nowoczesne ośrodki badawcze. Zaniepokojeni są nie tylko epidemiolodzy, ale także Rzecznik Praw Obywatelskich. Profesor Andrzej Zoll ubolewa, że wciąż nie ma ustawy o stanie klęsk żywiołowych. W liście do premiera Jerzego Buzka skarży się, że MSWiA ociąga się z pracą nad ustawą. "Wysoki stan wód i zagrożenie powodzią w ostatnich dniach kwietnia wskazują, że regulacje dotyczące sfery bezpieczeństwa życia i zdrowia człowieka powinny być niezwłocznie wprowadzone w życie", czytamy w liście Rzecznika do szefa rządu. Na szczęście znalazły się pieniądze na zabezpieczenie granic przed chorobą szalonych krów – BSE. Specjaliści uważają, że nasze granice są dobrze strzeżone i nie powinno się przedostać przez nie zakażone mięso.

23:40