Skandal w krakowskiej policji. Jak dowiedziała się sieć RMF FM dwie kobiety, pracujące w komendzie powiatowej w Krakowie przekazywały ściśle tajne informacje członkom zorganizowanych grup przestępczych.

Obie kobiet pracowały jako sekretarki w komendzie powiatowej w Krakowie. Jedna z nich to policjantka, druga to pracownik cywilny. Kobiety na własną prośbę odeszły już ze służby. Według prokuratury, w lutym ubiegłego roku przekazały ściśle tajne informacje członkom jednego z krakowskich gangów. W zamian miały otrzymać kilka tysięcy złotych. O całej sprawie dowiedział się przełożony kobiet, komendant Stanisław Bielak, który natychmiast powiadomił krakowską prokuraturę. Ta wszczęła śledztwo. Po kilku miesiącach, przy pomocy Urzędu Ochrony Państwa, prokuratura postawiła kobietom zarzuty. Jak powiedział sieci RMF FM, zastępca prokuratora Okręgowego w Krakowie Krzysztof Wójcik, zarzutów jest kilka, ale jeden jest najpoważniejszy:

Z prokuratorem Krzysztofem Wójcikiem romawiał Marek Balawajder

Do tej pory ujawniono i potwierdzono, jeden przypadek przekazania informacji. Czy było ich więcej tego nie wiadomo. Kilka lat wcześniej, jeszcze przed reformą policji, obie kobiety również pracowały na podobnym stanowisku w jednej z najważniejszych Komend Rejonowych w Krakowie: Kraków-Centrum. Czy wcześniej kobiety też przekazywały tajne informacje? Tego nie wiadomo. Obie kobiety są w tej chwili na wolności - sąd nie zgodził się z wnioskiem prokuratury o ich tymczasowe aresztowanie. Za ujawnienie tajemnicy państwowej grozi im do 10 lat więzienia.

foto RMF FM

06:25