Polska podpisze pakt fiskalny zwiększający dyscyplinę finansów, mimo że tylko częściowo zostały spełnione nasze postulaty. Nie będziemy uczestniczyć we wszystkich szczytach euro, ale będzie nas trudniej z nich wyprosić.

Zgodnie z nowym porozumieniem ws. paktu, państwa spoza euro będą mogły być dopraszane na tematyczne szczyty euro, dotyczące np. konkurencyjności czy zatrudnienia oraz "przynajmniej raz w roku" na szczyty dotyczące wdrażania paktu fiskalnego. Natomiast szczyty dotyczące kryzysu euro i mechanizmów ratunkowych mają być zarezerwowane dla 17 krajów eurolandu. Polska wywalczyła zapis, że te spotkania eurogrupy zawsze będą odbywać się po szczytach całej Unii. Utrudni to "17" wyproszenie nas za drzwi.

Minister finansów Jacek Rostowski wcześniej oceniał, że takie porozumienie jest "niewystarczające". Wyjaśnił on dziennikarzom, że Polska chciała uczestniczyć jako obserwator także w szczytach dotyczących kryzysu euro, bo gospodarka strefy euro ma wpływ na gospodarkę Polski. To, co się dzieje, jeśli chodzi o kryzys w strefie euro, ewidentnie może wpłynąć na naszą gospodarkę. Dlatego chcielibyśmy wiedzieć, jak państwa strefy euro mają zamiar tymi problemami zarządzać - powiedział.

Kwestia udziału państw spoza euro w szczytach państw strefy była główną, nierozwiązaną dotychczas sprawą w negocjacjach paktu fiskalnego. Ma on wzmocnić dyscyplinę budżetową państw euro, zapobiegając powtórce kryzysu zadłużenia w przyszłości.

Polska domagała się dla państw spoza euro, ale będących stronami nowego traktatu, prawa do udziału jako obserwator we wszystkich szczytach euro. Na to dotąd nie zgadzała się przede wszystkim Francja, od dawna promująca ideę tzw. rządu gospodarczego strefy euro, która polega na zacieśnianiu integracji w ramach eurolandu, tzw. metodą międzyrządową, czyli z centralną rolą przywódców państw i ograniczoną do minimum rolą Komisji Europejskiej.

Pakt podpisze 25 krajów. Nie złożą podpisu Czechy, a wcześniej już odmówiła Wielka Brytania.