"Olek nie podpisuj" - pod takim hasłem w kilku polskich miastach odbyły się wczoraj manifestacje przeciwników nowej ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Ustawa całkowicie zakazuje posiadanie jakichkolwiek ilości narkotyku.

Gotowa ustawa, która czeka teraz tylko na podpis prezydenta, przewiduje między innymi, że za posiadanie nawet niewielkiej ilości narkotyku będzie można pójść do więzienia.

Młodzi uczestnicy pikiety sądzą, że kara trzech lat więzienia dla osoby, która sięgnęła po narkotyk pierwszy raz i została na tym złapana to "nonsens", który może doprowadzić do tego, że do więzień trafią ci najmniej winni. Rzecznik Komendy Głównej Policji Paweł Biedziak komentując niedzielne pikiety zwolenników legalizacji tzw. narkotyków miękkich zapewnił, że sąd potrafi odróżnić narkomana od dealera. Według Biedziaka, narzędziem do ścigania drobnych handlarzy jest właśnie karanie za posiadanie każdej ilości. "Dotąd drobni handlarze wykpiwali się bezczelnie i korzystali z luki w prawie. Gdy ich zatrzymano, mówili, że narkotyki są na ich użytek" - podkreślił.

Organizatorzy wczorajszych manifestacji twierdzą, że popierają ich m.in. Piotr Ikonowicz z PPS, Izabela Jaruga-Nowacka - wiceprzewodnicząca Unii Pracy i Kora Jackowska z zespołu Maanam. Obiecali, że już dzisiaj zacznynają zbierać podpisy pod inicjatywą obywatelską za zmianą ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Potrzebują sto tysięcy głosów popracia.

foto RMF

06:40