Wicepremier Marek Belka walczy w sejmie o cztery miliardy złotych, które miałyby zasilić dziurawy przyszłoroczny budżet. Projekt Belki zakłada m.in. zamrożenie progów podatkowych nad dwa lata oraz opodatkowanie zysków z lokat bankowych. Opozycja i koalicyjny PSL buntują się przeciw tym propozycjom.

Polskie Stronnictwo Ludowe, choć jest w koalicji rządowej, to jednak wbrew rządowym propozycjom proponuje większe obciążenie najbogatszych - wszyscy zarabiający powyżej 148 tysięcy złotych rocznie mieliby płacić aż 50-procentowy podatek. Propozycja PSL może być bolesna dla 90 tysięcy najlepiej zarabiających Polaków. Fiskus ściągnąłby z nich ponad miliard złotych dodatkowych dochodów. Dalej jednak niż PSL poszły inne ugrupowania. Liga Polskich Rodzin zaproponowała przyznanie poważnych przywilejów rodzinom wielodzietnym - mogłyby one mnożyć kwoty wolne od podatku przez liczbę osób w rodzinie i tym samym mniej dać fiskusowi. Samoobrona chce obniżenia pierwszego progu podatkowego z 19 do 17 procent. Inną propozycją ugrupowania Andrzeja Leppera jest zwolnienia od płacenia podatku wszystkich tych, którzy zarabiają mniej niż 9200 złotych rocznie. Marek Belka obliczył szybko, że realizacja tego planu kosztowałaby budżet 15 milionów złotych, co byłoby już gwoździem do trumny finansów państwa. Na co mogą liczyć podatnicy i czy choćby niektóre z "zakusów" ministra finansów zostaną w Sejmie ukrócone, o tym także w relacji naszej reporterki Barbary Górskiej:

Marek Belka ostrzegał posłów co stanie się, jeśli jego plan zostanie zablokowany: „Jeżeli ta ustawa nie zostanie przyjęta lub tak rozwodniona, że nie będzie przynosić odpowiednich dochodów, to będziemy musieli dalej odpowiednio zredukować wydatki” – zapowiedział szef resortu finansów. Walka o podatki trwa, a na razie projekt zmian w ustawie został ponownie skierowany do komisji finansów publicznych.

rys. RMF

17:00