Niezrozumienie powagi sytuacji i brak zaufania do liderów politycznych i biznesowych to główna przyczyna odrzucenia przez Izbę Reprezentantów ustawy o udzieleniu 700 mld dolarów pomocy amerykańskim instytucjom finansowym - pisze "Washington Post".

Gazeta twierdzi, że większość Amerykanów nie rozumie, że ostatnie załamanie zagraża światowemu systemowi finansowemu, a przed USA rysuje się perspektywa minimalnego lub wręcz zerowego wzrostu gospodarczego.

Według "Washington Post" przyczyną tego są niewystarczające działania przywódców. Politycy martwią się bardziej o ideologię niż o krach finansowy. Finansiści nie chcą przyznać się publicznie do własnej chciwości, ignorancji i braku kompetencji. Szefowie większości państw świata wciąż uważają, że kryzys finansowy to problem wyłącznie Ameryki i że nie muszą wprowadzać programów pomocy instytucjom finansowym u siebie.

"Washington Post" prognozuje, że w najbliższych tygodniach wszyscy przekonają się "jak głęboka jest ta dziura, i że wszyscy razem w niej tkwimy". Kryzys nie dotyczy bowiem wyłącznie systemu finansowego, a odbije się na gospodarstwach domowych, rządach i biznesie i wszyscy będą żyli w świecie z mniejszą ilością długów, ale z większą inflacją.

Gazeta twierdzi, że aby wyjść z kryzysu rządy na całym świecie powinny zacząć pożyczać pieniądze i nacjonalizować znaczną część systemu finansowego. Potem trzeba go restrukturyzować, zreformować, a kiedy kryzys minie i gospodarka się z niego podniesie oddać w prywatne ręce.

"Washington Post" uważa, że naprawa systemu finansowego wymaga interwencji państwa, na którą opinia publiczna nie chce się zgodzić. W lepszych czasach dzięki rekomendacji silnych przywódców politycznych i biznesowych ludzie mogli przezwyciężyć swoją niechęć. Obecna sytuacja, w której wyborcy wolą zaryzykować swój dobrobyt niż podążać za przywódcami wynika z braku zaufania Amerykanów do elit władzy w Waszyngtonie i biznesu z Wall Street.