Jedyne, z czego możemy się cieszyć to, że cena benzyny jest tańsza, mamy głębokie spadki cen ropy. Możemy oczekiwać wolniejszej inflacji na pewno, niższych stóp procentowych, ale banki wprowadzają wyższe marże. Zakładałbym, że będziemy wolniej się rozwijać. Będzie się poprawiało nam, ale w wolniej niż wcześniej - uważa ekonomista Ryszard Petru.

Agnieszka Witkowicz: Jaki może być ten rok dla gospodarki? Spójrzmy na ten rok najpierw z punktu widzenia takiego zwykłego człowieka i jego portfela. Czy będzie mu trudniej o kredyt czy łatwiej? Czy będą wyższe ceny czy niższe? Czy będzie mu trudniej o pracę? Czy jego sytuacja w jakikolwiek sposób się pogorszy? A może zostanie bez zmian, a może się polepszy?

Ryszard Petru: Niestety, nie mam dobrych wiadomości. Rok przyszły będzie trudniejszy pod wieloma względami. Akurat jest tak, że w Polsce nie odczuwamy jeszcze efektów kryzysu. Kończymy 2008 wydaje mi się, że w całkiem dobrych nastrojach. Cały czas wysoka konsumpcja, dobre święta, nie zwalniają jeszcze i tak dalej. Wiemy, że za granicą dzieje się źle, ale tego w Polsce nie odczuwamy. W roku przyszłym niestety będą zwolnienia. Trudno ocenić teraz skalę tych zwolnień, ale to może być rzędu 200-300 tysięcy osób. Oznaczałoby to bezrobocie na poziomie 11-12 procent w roku przyszłym, pod koniec roku. To też oznacza, że jak jest trudna sytuacja na rynku pracy, to pracodawcy nie będą podwyższać płac tak bardzo, jak to robili dotychczas. Jeżeli ktoś się przyzwyczaił do tego, że wzrost płac 10 procent, rok do roku, mu się należy, to będzie rozczarowany. Te wzrosty mogą być znikome, znaczy mogą być trochę ponad inflację rzędu 4-5 procent. Ale to, co ważne to, że te płace będą jednak rosły. O kredyt będzie dużo trudniej, ale o kredyt hipoteczny. Wydaje mi się, że kredyt taki komercyjny, konsumpcyjny będzie dostępny tylko będzie droższy. Pomimo tego, że stopy procentowe będą spadać, to banki jednak oferując droższe depozyty, też większą marżę wprowadziły do tych kredytów. One są znacznie droższe. Powiedzmy sobie szczerze, jak świat zwalnia, jak wyhamuje gospodarka niemiecka, jak się gospodarka angielska, amerykańska, również niemiecka kurczy, to my też to odczujemy i rok przyszły będzie pod wieloma względami dużo trudniejszy. Natomiast z punktu widzenia przeciętnego Polaka to ważne jest, żeby się nastawić, że nie będzie się tak wszystko poprawiało jak w 2008. I ważne jest, żeby nie mieć dalekich oczekiwań wobec 2009. Jeżeli tak nie będzie, to wydaje mi się, mamy szansę jakoś nie poharatani przejść przez 2009. To jest mój scenariusz bazowy. Nie chcę czarnych wizji roztaczać, ale jak byłoby bardzo, bardzo źle na świecie, to u nas będzie źle wtedy i to bezrobocie będzie znacznie wyższe a to znaczy, że wielu z nas będzie miało znajomych, którzy stracili pracę. Chciałbym, żeby tak się nie stało. To można zminimalizować, zwiększając maksymalnie wydatki na infrastrukturę, dając te gwarancje, które umożliwiają firmom branie kredytów. Ale powiedzmy sobie szczerze, ten rok 2009 nie będzie łatwy. To będzie jeden z gorszych lat od momentu wejścia Polski do UE.

Agnieszka Witkowicz: Mówi pan, żeby nie robić sobie nadziei, to wtedy przejdziemy nie poharatani przez ten 2009 rok. Czy jest coś co może nas pozytywnie zaskoczyć?

Ryszard Petru: Obawiam się, że na razie nie. Dlatego, że 2008 rok to były tylko spadki na giełdzie, można powiedzieć i zmienność na walucie, ale przeciętny Polak tego nie odczuł za bardzo. To nie jest tak, że wszyscy Polacy mają pieniądze na giełdzie. Mają pieniądze w Otwartych Funduszach Emerytalnych. Na szczęście nie jesteśmy emerytami, ci którzy mają pieniądze w OFE. I w związku tym akurat tak się złoży, że te rzeczy najgorsze pojawią się w 2009. Być może zobaczymy mniejsze spadki na giełdzie, być może zobaczymy odbicie, ale powiem szczerze, że ja się nie nastawiam na jakieś fajne rzeczy w roku przyszłym. Jedyne z czego możemy się cieszyć to, że cena benzyny jest tańsza na stacjach benzynowych. Mamy głębokie spadki cen ropy. Możemy oczekiwać wolniejszej inflacji na pewno, niższych stóp procentowych, ale przypomnę jeszcze raz, że banki wprowadzają wyższe marże. Tak naprawdę ja zakładałbym, że będziemy wolniej się rozwijać. Będzie się poprawiało nam ale w wolniejszym tempie niż wcześniej. I jeżeli nam się poprawi lepiej niż się tego spodziewamy to będzie to miłe zaskoczenie.

Agnieszka Witkowicz: Porozmawiajmy jeszcze o tym, co się może zdarzyć w gospodarce światowej. Na ile to załamanie będzie głębokie? Czy to już będzie powolne wychodzenie z tego dołka czy czeka nas jeszcze jakieś groźne tąpnięcie?

Ryszard Petru: Wydaje mi się, że właśnie to tąpnięcie w gospodarce zobaczymy w roku przyszłym. Dlatego, że gospodarka amerykańska czy europejska weszły w okres spowolnienia, recesji pod koniec 2008 roku i w pełni to wszystko się objawi w 2009. Niestety, ten 2009 rok pokaże, jakie spustoszenie w gospodarce światowej zrobił ten kryzys. Głównie przeniesie się to, co wszyscy czytamy, jeżeli chodzi o banki, giełdy i tak dalej. To się wtedy przeniesie na tak zwany sektor realny czyli na prawdziwą gospodarkę, taką, którą przeciętny Polak - Kowalski czy Amerykanin odczuwa. W gospodarce światowej niestety wszystko, co najgorsze pokaże się w 2009 roku, bo to wszystko działa z opóźnieniem, czyli to co się działo na giełdzie, na rynku międzybankowym. Już w Stanach widać było, a w niektórych gospodarkach europejskich nie do końca. Dopiero pierwsze zwolnienia miały miejsce i to w pełni ten kryzys objawi się w tzw. gospodarce realnej czyli tej, którą na co dzień widzimy właśnie w 2009 roku. To będzie wielki okres spowolnienia. Największe gospodarki świata będą się kurczyły czyli nie będą miały pozytywnego wzrostu tylko ujemny. Można się tyle pocieszać, że by się odbić, trzeba sięgnąć dna i w związku z tym im szybciej je osiągniemy, tym lepiej. Główne pytania oczywiście polega na tym, gdzie jest to dno? Czy będzie to 2009 czy może 2010? Ale trzeba przyjąć takie założenie, że lata 2009-10 to będzie okres jednak głębokiego spowolnienia gospodarczego na świecie. Czyli szybko z tego dołka nie wyjdziemy.

Agnieszka Witkowicz: Może rok 2009 to będzie rok, kiedy znajdzie się lekarstwo na ten kryzys?

Ryszard Petru: Na pewno poszczególne kraje świata prowadzą różne sposoby ratowania gospodarek. I jedne z nich zaskoczą drugie nie. I w 2009 roku, z dużą dozą prawdopodobieństwa, będziemy wiedzieli, co działa, a co nie działa. W związku z tym 2009 rok powinien być takim przełomowym. Albo się uda wyjść z tego wszystkiego albo pogrążymy się jeszcze bardziej, aczkolwiek przy dzisiejszej wiedzy i możliwościach, historii ekonomii, którą jednak mamy, prawdopodobieństwo tego, że się znajdzie rozwiązanie na wyjście z kryzysu, uważam za dużo wyższe niż to, że się nie uda.

Agnieszka Witkowicz: To jednak jest optymistyczna informacja.

Ryszard Petru: Tak, rzeczywiście. To, że ja wierzę, że świat będzie umiał rozwiązać problem jak wyjść z kryzysu w 2009 można nazwać pozytywną informacją. Ale to jest mój pogląd. To jest wróżenie trochę z fusów.

Agnieszka Witkowicz: Dziękuję bardzo.