Władze Arabii Saudyjskiej podają, że po przeprowadzonym z użyciem dronów ataku na instalacje naftowe, produkcja ropy tego kraju zmniejszyła się o ponad 5,5 mln baryłek dziennie. To największy szok dla rynku od czasu inwazji Iraku na Kuwejt w 1990 roku, kiedy wojna wstrzymała produkcję 4 mln baryłek dziennie. Skutkiem będzie zapewne skokowy wzrost cen surowca na początku tygodnia, a jeśli naprawy się przedłużą, a ataki powtórzą, ropa stanie się droższa na dłuższy czas.

W sobotę nad ranem w internecie pojawiły się filmy ukazujące potężne pożary instalacji położonych na wschodzie kraju. Do ataku z użyciem dronów przyznali się rebelianci Huti z Jemenu. Twierdzą, że użyli dziesięciu dronów i że będą powtarzać ataki.

Jednym z dwóch zaatakowanych obiektów jest zakład przerobu ropy w Abqaiq, uważany za najważniejsze zakłady naftowe na świecie. Według ich właściciela, firmy Saudi Aramco, przerabia się dziennie do 7 mln baryłek, czyli więcej niż wynosi np. cała produkcja ropy w Iraku.

Jedna dziesiąta ropy zużywanej na świecie pochodzi z Arabii Saudyjskiej, więc zmniejszenie produkcji tego kraju o połowę odpowiada 5 proc. produkcji na całej planecie. Saudyjskie władze zapewniają, że braki uzupełnią z zapasów i deklarują, że do poniedziałku skutki ataku powinny być usunięte. Jeżeli to się potwierdzi, ropa nie powinna drastycznie podrożeć. W przeciwnym wypadku należy się spodziewać skoku cen. Eksperci różnią się w ocenach, ale średnio przewidują podwyżki o ponad 10 proc.

Wpływ na ceny będzie mieć też zapewne dalszy wzrost napięcia między USA i Iranem. Sekretarz Stanu od razu oskarżył o atak Iran. Uważa się, że rebelianci z Jemenu są wspierani przez Iran, ale Mike Pompeo napisał w internecie, że nie ma dowodów, iż sprawcami są rebelianci, sugerując, że atak zorganizowali Irańczycy. Szef amerykańskiej dyplomacji określił wydarzenie mianem "bezprecedensowego ataku na światowe dostawy energetyczne".

Według irańskiej agencji Tasnim, jeden z dowódców irańskiej Gwardii Rewolucyjnej w odpowiedzi ogłosił, że kraj jest gotowy na wojnę z USA. Amirali Hajizadeh miał zaznaczyć, że amerykańskie bazy i lotniskowce w regionie znajdują się w zasięgu irańskich rakiet. Do tego trzeba dodać, że Iran wielokrotnie groził wstrzymaniem ruchu tankowców przez Cieśninę Ormuz, przez którą transportuje się piątą część ropy na świecie.

Średnie ceny paliw na stacjach w Polsce ostatnio spadły. Za benzynę 95 i paliwo do diesla płaci się około 5 złotych. Można się spodziewać, że jeśli nie uda się przywrócić dostaw na początku tygodnia, zmiana światowych cen będzie trwała i w efekcie zapłacimy za paliwo więcej również w Polsce. W ciągu nadchodzących tygodni, zapewne już po wyborach, będzie trzeba zapłacić za litr paliwa o kilkadziesiąt groszy więcej.

Opracowanie: