Nie było zmowy na rynku paliw. Orlen nie złamał prawa sztucznie zaniżając ceny benzyny - tak ogłosił Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Skargę złożyli właściciele niezależnych stacji, którzy zarzucali Orlenowi nielegalne wykańczanie konkurencji i praktyki monopolistyczne.

Według Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, Orlen mógł swobodnie obniżać ceny detaliczne, nawet poniżej tych, które oferowały niezależne stacje. To problem o tyle głośny, że Orlen momentami sprzedawał paliwo klientom taniej, niż hurtowo innym stacjom.

UOKIK uznał, że to były tylko incydenty, krótkotrwałe promocje, które nie ograniczały konkurencji, nawet jeżeli właściciele małych stacji bali się przez to bankructwa.

Zaniżanie marży stosowane przez PKN Orlen musiałoby być na tyle trwałe, żeby rzeczywiście stwarzać ryzyko wykluczenia konkurentów tego przedsiębiorcy z rynku. Natomiast sporadyczne i krótkotrwałe akcje obniżenia marży, nie mogą być traktowane jako nadużycie pozycji dominującej na rynku. Jednocześnie podkreślić należy, że samo posiadanie pozycji dominującej przez przedsiębiorcę nie jest zabronione w prawie antymonopolowym. Niedozwolone są natomiast praktyki, które ograniczają lub eliminują z rynku konkurencję - mówi Artur Kosim z UOKiK.

Materiały przekazywane do UOKiK przez Polską Izbę Paliw Płynnych nie stanowią materiału udowadniającego złamanie prawa konkurencji. Dotyczyły bowiem zachowań PKN Orlen tylko w krótkich okresach w roku (jedno lub wielodniowych), co nie może być uznane za trwałą praktykę. Ponadto, nasze obszerne analizy prowadzone w ciągu ostatnich kilku miesięcy nie dały podstaw do stwierdzenia złamania prawa przez PKN Orlen. Wyniki jednoznacznie pokazują, że występowały okresy, w których PKN Orlen zaniżył marżę. Nie świadczy to jednak o realnym wpływie działań przedsiębiorcy na konkurencję na tym rynku - dodaje przedstawiciel urzędu.

To oznacza, że koncern dalej może stosować promocje polegające na obniżaniu cen paliw o kilkadziesiąt groszy za litr - co kierowców zdecydowanie może cieszyć.