Cel szczytny, choć dodatkowa opłata emisyjna w cenie paliwa to pójście na łatwiznę. Niewykluczone, że to rodzaj sondowania opinii publicznej i z projektu ustawodawca się wycofa, podobnie jak było w przypadku funduszu dróg samorządowych. Choć osiem groszy na litrze paliwa to nie jest duża kwota jednostkowo w stosunku do ogólnej ceny – tak propozycję wprowadzenia opłaty emisyjnej komentuje w rozmowie z reporterem RMF FM, Jakub Przygocki, analityk rynku paliw portalu e-petrol.pl.

Cel szczytny, choć dodatkowa opłata emisyjna w cenie paliwa to pójście na łatwiznę. Niewykluczone, że to rodzaj sondowania opinii publicznej i z projektu ustawodawca się wycofa, podobnie jak było w przypadku funduszu dróg samorządowych. Choć osiem groszy na litrze paliwa to nie jest duża kwota jednostkowo w stosunku do ogólnej ceny – tak propozycję wprowadzenia opłaty emisyjnej komentuje w rozmowie z reporterem RMF FM, Jakub Przygocki, analityk rynku paliw portalu e-petrol.pl.
zdj. ilustracyjne /Michał Dukaczewski /Archiwum RMF FM

Bartłomiej Paulus RMF FM: Opłata emisyjna. To nie pierwszy pomysł dołączenia dodatkowej opłaty do ceny paliwa.

Jakub Przygocki: Tak. Kilka miesięcy temu mieliśmy chociażby rozmowę o pieniądzach, które miały być przeznaczone na fundusz dróg samorządowych. Wtedy też planowano dołożenie pewnej kwoty, też niedużej, ale jednak do tych już mocno opodatkowanych polskich paliw, bo to warto powiedzieć, że to jest około pięćdziesięciu pięciu procent tych kosztów nie paliwowych w paliwie. Teraz kolejna inicjatywa. Takie trochę szukanie możliwości finansowania pewnie szczytnego celu jakim jest troszkę bardziej ekologiczna motoryzacja w Polsce. Natomiast wydaje mi się, że to jest trochę pójście na łatwiznę. Szukanie pieniędzy w uproszczony sposób. Jak powiedziałem w szczytnym celu. Natomiast nie jest to chyba rozwiązanie łatwe. Zwłaszcza, że koniec końców obawiam się, że może dotknąć tak naprawdę kieszeni każdego tankującego kierowcy.

Osiem groszy na litrze paliwa to dużo? Mało? Co to oznacza, że ten koszt ma nie dotknąć odbiorców?

Rzeczywiście, założenie takie, przynajmniej w projekcie, o którym mówimy, jest, że tę kwotę będą ponosić producenci i importerzy paliw. Nie ma słowa o odbiorcy ostatecznym. Teoretycznie on nie musiałby tej kwoty płacić w żaden sposób, jeśli ten koszt byłby wzięty na siebie przez właśnie producentów i importerów. Do tego nikt nikogo zmusić nie może chyba. Tak naprawdę jest to ryzyko, że ten koszt w którymś momencie po prostu w cenie paliwa się ukryje czy rozłoży w czasie. Ktoś, gdzieś będzie musiał go zapłacić. To może nie jest duża kwota jednostkowo. Mówimy o ośmiu groszach na litrze netto. Dotyczy to zarówno benzyny jak i oleju napędowego. Tutaj co ciekawe, chwalebnie wyłączono chyba LPG, tą polską, popularną alternatywę. Ja mam nadzieję, że to wynika z tego, że doceniono jej ekologiczność, bo o tym cały czas się mało mówi. To paliwo w wielu kryteriach tą ekologiczną alternatywą jednak jest.

Osiem groszy to nie jest dużo. Jednak jak się policzy kolejny dodatek do paliw. Kolejny nie paliwowy koszt tak naprawdę w paliwie. To chyba jest to konkretny, jakiś dodatkowy koszt, który trzeba gdzieś tam ponieść. Mam taką nadzieję, jest szansa, że ustawodawca wycofa się z tego pomysłu. Pomyśli o innym rozwiązaniu lub spróbuje to udoskonalić. Myślę, że pod presją opinii publicznej, podobnie jak z funduszem dróg samorządowych, który był kilka miesięcy temu, można się będzie z tego wycofać, wiedząc, że jest to pomysł, który gdzieś tam wzbudza obawy.

Importerzy czy producenci musieli by oddać część swoich zysków?

Oczywiście. Uproszczając rzecz, ktoś te pieniądze musi gdzieś zapłacić. Skoro są to importerzy czy producenci to wiadomo, że dla nich metodą na pozyskanie tych środków dodatkowych, wprawdzie niedużych jednostkowo, ale jednak koniec końców sporych, może być podwyższenie cen. Zakładać można dobrą wolę producentów i importerów, natomiast wymusić tego na nich nie można.

Dziś cena paliwa to?

Samo paliwo rozumiane jakie produkt przerobu ropy naftowej to jest około czterdziestu pięciu procent. Oprócz tego mamy stałe obciążenia w postaci akcyzy, opłaty paliwowej, podatku VAT, minimalne wbrew pozorom obciążenia, jeżeli chodzi o marżę stacji paliw. Ponad połowa tej ceny to są właśnie podatki i daniny na rzecz państwa.

Co nas czeka w najbliższym czasie? Idzie wiosna. Spadną ceny?

Rzeczywiście mamy niebawem wymianę paliw na te mniej wymagające termicznie. Natomiast ja się nie spodziewam jakiś straszliwych rewolucji. W tej chwili mamy do czynienia ze względnym jednak poziomem stabilnym na rynkach międzynarodowych. Także te ceny z przedziału między 4.45 - 4.55 zł za litr benzyny, niewiele mniejsze dla diesla będą się utrzymywać. Nic nie wskazuje na to, żebyśmy mieli do czynienia z jakimś załamaniem cenowym, bądź z jakimś skokiem. Wydaje się, że ten poziom będzie względnie stabilny w najbliższych tygodniach.

(j.)