Mimo znaczących obniżek w hurcie, ceny paliw na stacjach ani drgną. Mocny spadek cen ropy na światowym rynku i umocnienie złotego sprawiają, że nawet bez rządowej tarczy antyinflacyjnej, moglibyśmy lada dzień płacić za napełnianie baku sporo mniej. Bardzo możliwe, że mocne obniżki cen na stacjach zobaczymy jednak dopiero, kiedy spadnie akcyza. Kiedy paliwa będą tańsze, wielu kierowców przypisze zasługę rządzącym, którzy raczej nie będą się palili do tego, by ich z tego błędu wyprowadzać.

Potwierdzają się przewidywania i szacunki, o których mogliście przeczytać na naszej stronie już tydzień temu. Spadek światowych cen ropy związany głównie z pojawieniem się nowego wariantu koronawirusa sprawia, że benzyna mogłaby być znacznie tańsza. Na razie jednak ceny na stacjach paliw w Polsce się nie zmieniają. 

Według danych BM Reflex ceny hurtowe spadły przez ostatni tydzień tak, że litr paliwa mógłby potanieć o niemal 40 groszy. Średnie krajowe ceny benzyny 95 i oleju napędowego na stacjach przekraczają teraz nieco sześć złotych, więc teoretycznie litr mógłby potanieć już do 5,60. Teoretycznie, bo po pierwsze stacje sprzedają na razie paliwo ze starszych dostaw, a po drugie mają okazję, by odbić sobie okres niskich albo wręcz ujemnych marż, ponieważ ostatnio, przy tak wysokich cenach w hurcie, zredukowały swoje zarobki

W nadchodzących dniach powinniśmy zacząć już nieco mniej płacić za tankowanie. Na razie to będzie kilka, może kilkanaście groszy. Bardzo możliwe jednak, że spadki cen światowych i postępujące za tym obniżki w hurcie, znajdą pełne odbicie na pylonach przed stacjami dopiero za miesiąc. W dużej mierze zależeć to będzie od polityki cenowej państwowych koncernów. Orlen i Lotos mają znaczący wpływ na ceny, bo jeśli nie brać pod uwagę stacji niezależnych, ich sieci stanowią około 60 proc. wszystkich stacji paliw w kraju. 

Jednocześnie, zgodnie z obietnicą rządu, za miesiąc ma zacząć obowiązywać obniżona akcyza. Według premiera, dzięki tej obniżce cena litra paliwa spadnie o ponad 20 groszy. Na stacjach powinno być jednak taniej nawet o pół złotego i wielu kierowców przypisze pewnie zasługę rządowi.  

Oczywiście ropa, która potaniała w ciągu tygodnia o około 10 dolarów na baryłce, może znów podrożeć. W nadchodzących dniach zapewne utrzyma się niepewność związana z pojawieniem się wariantu Omikron, a do tego polityka państw eksportujących ropę oraz zapowiedzi uwalniania rezerw pozwalają zakładać, że na razie nie pojawi się dodatkowa presja na wzrost cen.

Opracowanie: