22 czerwca przypada dzień wolności podatkowej. Oznacza to, że właśnie od dziś zarobione przez nas pieniądze nie idą na różnego rodzaju daniny publiczne.

To symboliczne święto, bo wynikające wyłącznie ze statystycznych wyliczeń. W tym roku przypada dwa dni wcześniej niż rok temu i pięć dni wcześniej niż w 2003 roku.

Ale zdaniem Andrzeja Sadowskiego z Centrum im. Adama Smitha to dla naszych portfeli niewielka oszczędność. Przez całe pół roku pracujemy na opłacenie wszystkich danin publicznych, czyli nie tylko PIT-u; codziennie płacimy VAT, cła i innego rodzaju obciążenia.

Nasze państwo jest nieefektywne – dodaje. Biurokracja, która z jednej strony kosztuje więcej niż obrona narodowa, dodatkowo tworzy bariery, które nie pozwalają się przedsiębiorstwom i obywatelom rozwijać.

Dodajmy, że Czesi obchodzą dzień wolności podatkowej o kilka tygodni wcześniej. Irlandczycy i Amerykanie zaczynają pracować na własny rachunek na przełomie kwietnia i maja. Spośród państw europejskich najdłużej, bo prawie do końca lipca, dla fiskusa pracują Szwedzi, Duńczycy i Francuzi.