​Od 1 lipca w życie weszła kolejna obniżka podatku dochodowego. Tym razem chodzi o obniżkę pierwszego progu z 17 do 12 proc. To oznacza, że wielu Polaków otrzyma nieco wyższe pensje. Niektórzy "na rękę" dostaną kilkaset złotych więcej.

1 stycznia wszedł w życie tzw. Polski Ład, który miał być podatkową rewolucją. Główne założenia programu to: podniesienie kwoty wolnej od podatku do 30 tys. zł, zwiększenie II progu z 85,5 tys. do 120 tys. zł oraz likwidacja odliczenia składki zdrowotnej z podatku dochodowego. Wprowadzono także tzw. ulgę dla klasy średniej, by osoby zarabiające do 13 tys. zł brutto nie traciły na zmianach. 

Ustawa była krytykowana m.in. z powodu niejasnej ulgi. Sporo osób z niej zrezygnowało, co skończyło się dla nich niższymi wypłatami. Rząd doprowadził do zmian personalnych w resorcie finansów i rozpoczął "naprawianie" Polskiego Ładu. Postanowiono, że ulga dla klasy średniej zniknie, ale żeby Polacy nie byli zbyt stratni, postanowiono o obniżeniu pierwszego progu PIT z 17 do 12 proc. Zmiana wejdzie w życie 1 lipca.

Polski Ład miał - jak zapowiadał prezes PiS Jarosław Kaczyński - walczyć z "degresywnym systemem podatkowym" w naszym kraju. Chodzi o sytuację, w której osoby lepiej zarabiający płacą efektywnie niższe podatki od tych, którzy pracują za niższe wynagrodzenie. Z tego planu jednak się chyba wycofano, gdyż na tzw. Polskim Ładzie 2.0 zyskują głównie ci z wyższymi pensjami.

Małgorzata Samborska z Grant Thornton opracowała symulację, jak będą wyglądały wynagrodzenia singli zatrudnionych na umowie o pracę, którzy korzystają z podstawowych kosztów uzyskania przychodów, nie należą do PPK i złożyli PIT-2.

Zgodnie z tym, wynagrodzenie osób zarabiających płacę minimalną (3010 zł brutto) nie zmieni się. Wynika to z tego, że nie płacą one podatku dochodowego ze względu na wyższą kwotę wolną wprowadzoną w ramach Polskiego Ładu.

Korzyści zaczynają się dla osób zarabiających nieco więcej. Ci mający na umowie 4 tys. zł brutto dostaną 35 zł więcej, 5 tys. zł brutto - 78 zł więcej, a 6 tys. - 101 zł więcej. Dla wynagrodzeń w przedziale 7-12 tys. zł brutto korzyści będą niższe.

Sporo więcej dostaną pracownicy zarabiający 13 tys. zł brutto - oni na kontach mogą zobaczyć ponad 400 zł. Ci z pensją na poziomie 15 tys. zł dostaną ponad 500 zł więcej. Te osoby wyjdą także "na plus" względem 2021 roku, co jest zmianą w stosunku pierwszego Polskiego Ładu, który obniżał ich wynagrodzenia.

Resort finansów podkreśla, że wzrost zaliczek na podatki mogą odczuć osoby zatrudnione na umowę o pracę, które nie złożyły PIT-2. Odrobinę niższe pensje mogą także otrzymać etatowcy zarabiający 10,3-12,8 tys. zł brutto, ze względu na odmrożenie zaliczek na PIT.

Ministerstwo wskazuje, że wyższe miesięczne zaliczki na podatek zapłacą także zleceniobiorcy przy zarobkach do 12,8 tys. zł brutto "pomimo korzyści z reformy dla tych podatników w ujęciu rocznym". To także efekt przepisu utrzymującego zaliczki na poziomie z 2021 roku. "Dodatkową przyczyną jest też brak możliwości stosowania kwoty wolnej w trakcie roku przy zaliczkach na PIT. Co więcej, problem rozwiąże się z początkiem 2023 r., bo wtedy to wejdą w życie przepisy pozwalające na stosowanie kwoty wolnej w trakcie roku przy umowach zlecenia" - przekazano.

Więcej zapłacą także emeryci, którzy otrzymują świadczenie pomiędzy 9,4 tys. a 12,8 tys. zł.