Polska waluta we wtorek nieco zyskiwała na wartości, odrabiając straty po piątkowej decyzji agencji S&P o obniżeniu ratingu Polski - ocenili analitycy rynku walut. O godz. 18.30 euro kosztowało 4,44 zł, dolar 4,06 zł, a frank 4,06 zł.

W trakcie wtorkowej sesji obserwowaliśmy dalsze, lekkie umocnienie wyceny złotego, który odrabiał straty po piątkowej decyzji Standard & Poor's. Analogiczne lekkie umocnienie obserwowaliśmy na krajowym długu, co wskazuje, iż inwestorzy zdyskontowali już obniżenie ratingu dla Polski. Kwestią sporną pozostaje, jak zachowają się Fitch oraz Moody’s przy kolejnych rewizjach - ocenił analityk DM BOŚ Konrad Ryczko. Podkreślił też, że strach przed ryzykiem wśród inwestorów zminimalizowały też dobre informacje płynące z chińskiej gospodarki.

Jak z kolei zaznaczył ekspert Domu Maklerskiego mBanku Kamil Maliszewski, złotówka zyskiwała głównie do euro i dolara. Podkreślił, że wtorkowy kurs euro przejściowo spadł nawet do 4,43 zł, "co powinno stać się w najbliższych dniach dolną granicą wahań złotego, aby następnie powrócić w stronę okolic 4,45 zł za euro". Maliszewski spodziewa się też - jak zaznaczył - podrożenia dolara w kolejnych dniach.

Analityk DM mBanku podkreślił też, że choć dane z Chin pomogły we wtorek warszawskiej giełdzie, to raczej nie wpłynie to na poprawę sytuacji polskiej waluty. Niestety widać bardzo wyraźnie, że jest jeszcze za wcześnie na znaczące wzrosty na WIG20, gdyż ciągle napływają na rynek kolejne niepokojące informacje, które będą skutecznie odstraszać inwestorów (szczególnie zagranicznych) od rynku w Warszawie. Nie można więc liczyć, że giełda w Warszawie pomoże w tym wypadku złotemu - dodał Maliszewski.

(mn)