Trzy progresywne stawki podatku: 0,4 proc. od miesięcznego przychodu między 1,5 mln i 17 mln zł, 0,8 proc. od przychodu między 17 mln i 170 mln zł, 1,4 proc. od przychodu miesięcznego ponad 170 mln zł - zakłada nowa wersja pomysłu na podatek od handlu detalicznego. Założenia te podczas środowego posiedzenia Parlamentarnego Zespołu na rzecz Przedsiębiorczości i Patriotyzmu Ekonomicznego przedstawili szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Henryk Kowalczyk i wiceminister finansów Wiesław Janczyk. Przewidują one także, że kwota wolna będzie wynosiła 1,5 mln zł miesięcznie (18 mln zł rocznie).

Henryk Kowalczyk na zakończenie posiedzenia zespołu przyznał, że w ostatecznej wersji projektu może się znaleźć jedna, liniowa stawka 0,9 proc. przy kwocie wolnej 17 mln zł miesięcznie (204 mln zł rocznie).

Nowe propozycje rządu wywołały burzliwą dyskusję podczas posiedzenia zespołu. Większość dyskutantów opowiadała się za wprowadzeniem jednak jednej, liniowej stawki podatku. Zwracano m.in. uwagę, że progresja może zostać zakwestionowana przez Komisję Europejską, na co minister Kowalczyk odpowiedział, że "wtedy będziemy musieli zmodyfikować".

Poza tym, jak mówił np. Wojciech Kuszewski z Polskiej Sieci Handlowej "Lewiatan", podatek progresywny będzie powodować, że podmioty handlowe będą się sztucznie dzielić, by "zmieścić się" w niższych stawkach.

Jeremi Mordasewicz z BCC pytał, dlaczego rząd nie zdecyduje się podwyższyć stawki VAT o 0,2 proc., co wywoła ten sam dochód, ale "bez trzęsienia ziemi".

Kowalczyk odpowiadał, że zmiana w stawce VAT nie jest rozważana, bo podatek od sprzedaży detalicznej nie ma wyłącznie celu fiskalnego, ale "wyrównanie szans".

Z kolei wiceprzewodniczący Zespołu Lech Kołakowski (PiS) zaproponował, by zlikwidować najniższą stawkę 0,4 proc., "a jeśli nie, to powyżej 204 mln zł wprowadzić podatek liniowy".

Na zakończenie posiedzenia minister Henryk Kowalczyk niespodziewanie oświadczył, że ponieważ większość głosów opowiedziało się za jedną, liniową stawką, możliwe, że właśnie taka opcja znajdzie się w nowym projekcie, który "w ciągu kilku dni" ma zawisnąć na stronie internetowej resortu finansów.

Niezależnie od tego, jakie będą stawki, przedmiotem opodatkowania na pewno ma być przychód ze sprzedaży detalicznej, ustalany na podstawie kas rejestrujących. Podstawą opodatkowania będzie osiągnięta w danym miesiącu nadwyżka przychodu ze sprzedaży detalicznej ponad kwotę wolną od podatku. Wyłączenia z podatku mają dotyczyć: gazu ziemnego, wody, węgla kamiennego, paliw, gazów i olejów, ale tylko tych używanych do celów opałowych, leków, refundowanych wyrobów medycznych i spożywczych specjalnego przeznaczenia, sprzedaży usług gastronomicznych.

Zgodnie z padającymi w środę deklaracji przedstawicieli rządu, wspólne opodatkowanie sieci franczyzowych ma mieć miejsce tylko wtedy, gdy będą powiązane kapitałowo. Podatek zapłacony przez sprzedawcę detalicznego ma stanowić u niego koszt uzyskania przychodu w podatku dochodowym.

Protesty i kontrowersje

Dotychczasowa propozycja MF z 2 lutego br. zakładała, że podatek od sprzedaży detalicznej miał mieć dwie zasadnicze stawki. Stawka 0,7 proc. miała obciążać przychód nieprzekraczający w danym miesiącu kwoty 300 mln zł. Stawka 1,3 proc. miała być płacona od nadwyżki przychodu ponad 300 mln zł w tym miesiącu. Inne stawki podatku od sprzedaży miały obowiązywać w soboty, niedziele i święta - 1,3 proc. (dla uzyskujących przychód poniżej 300 mln zł miesięcznie) oraz 1,9 proc. (powyżej tego progu). Kwota wolna od podatku miałaby wynosić 1,5 mln zł miesięcznie (18 mln rocznie).

Propozycje te wzbudziły jednak protesty wielu zainteresowanych środowisk, przede wszystkim handlowców. Podczas posiedzenia Rady Dialogu Społecznego 18 lutego br. minister finansów Paweł Szałamacha przyznawał, że wersja projektu z 2 lutego jest w trakcie przepracowywania, jest bowiem szereg kwestii, które MF musi brać pod uwagę, np. to, że Komisja Europejska zdecydowanie negatywnie wypowiada się o stawce progresywnej. Mówił też, że wiele głosów wypowiedziało się za podwyższeniem kwoty wolnej powyżej 18 mln rocznie, co uznał za "zrozumiałe". Dodał także, że należy "zważyć" argumenty o zniesieniu oddzielnej stawki weekendowej.

Zapowiadał też wtedy, że nowa wersja projektu ustawy o podatku od handlu będzie gotowa za 7-10 dni.

Właściciele małych i średnich polskich sklepów zrzeszonych w sieci Lewiatan protestowali przed Sejmem w lutym i apelowali, by w projektowanej ustawie m.in. wyłączono zapisy o franczyzie, naliczano i pobierano podatek od przedsiębiorstw według NIP-u, a także zastosowano dla małych przedsiębiorstw (obroty do 10 mln euro rocznie) i średnich (do 50 mln euro rocznie) stawkę podatku nie wyższą niż 0,3 proc.

(mn)