Nord Stream, rurociąg transportujący drogą morską gaz z Rosji do Niemiec, blokuje rozwój portu w Szczecinie i Gazoportu w Świnoujściu. Zagraża także bezpieczeństwu energetycznemu naszego kraju - alarmuje "Gazeta Polska Codziennie".

Według posła do Parlamentu Europejskiego Marka Gróbarczyka z PiS, na Nord Streamie zarabiają wszyscy, tylko nie Polska, a nasz kraj z beneficjenta tranzytu gazu do Europy stał się płatnikiem.
Poza tym gazociąg biegnący po dnie Morza Bałtyckiego całkowicie zablokował możliwość budowy polskiego rurociągu do Danii, łączącego nas z norweskimi źródłami gazu. Istnienie Nord Streamu powoduje, że podejście do naszych portów jest zbyt płytkie dla statków o dużym zanurzeniu, a takie właśnie mają te transportujące np. amerykański gaz.

Według europosła PiS-u wyjściem z tej sytuacji może być ustanowienie nowego szlaku morskiego do zablokowanych portów. Jego zdaniem, koszty tego przedsięwzięcia powinien ponieść Nord Stream.

Uruchomiono drugą nitkę Nord Stream

Druga nitka Gazociągu Północnego została uruchomiona 8 października. Nord Stream łączy Rosję bezpośrednio z Niemcami i omija dotychczasowe kanały przesyłowe - przez Białoruś i Polskę oraz Ukrainę i Słowację. Prezydent Rosji Władimir Putin zaznaczył co prawda, że w dostawach gazu nic się nie zmieni, ale należy pamiętać, że Gazprom nigdy nie ukrywał, że Nord Stream ma uniezależnić Rosję od krajów tranzytowych. 

Tranzyt gazu przez Ukrainę znacznie zmalał

Przed uruchomieniem Gazociągu Północnego rosyjski gaz płynął do Europy dwoma systemami przesyłowymi: przez Białoruś i Polskę oraz Ukrainę i Słowację. Przy czym dwie trzecie dostaw przypadało na tę drugą trasę. Po ośmiu miesiącach eksploatacji Gazociągu Północnego tranzyt gazu przez terytorium Ukrainy zmalał o 22,86 proc. w stosunku do porównywalnego okresu poprzedniego roku - do 54 mld metrów sześciennych. Przez bałtycką rurę przepłynęło 8,7 mld metrów sześciennych surowca.

Każda z nitek Nord Stream ma przepustowość 27,5 mld metrów sześciennych surowca rocznie. Po uruchomieniu drugiej, moc przesyłowa Nord Stream wzrosła więc do 55 mld metrów sześciennych. Gazociąg przebiega przez wody terytorialne bądź wyłączne strefy ekonomiczne Rosji, Finlandii, Szwecji, Danii i Niemiec. Oprócz Gazpromu (z 51 proc. akcji) jego udziałowcami są niemieckie koncerny E.ON-Ruhrgas i BASF-Wintershall (po 15,5 proc.), a także holenderska spółka Gasunie i francuski GdF (po 9 proc.). Gazprom podpisał już kontrakty na dostawy surowca z Nord Stream dla odbiorców w Niemczech, Danii, Holandii, Belgii, Francji i Wielkiej Brytanii.