Najwyższa Izba Kontroli krytykuje urzędy skarbowe za opieszałość. Zwlekanie ze ściąganiem długów powoduje - zdaniem kontrolerów Izby - narastanie zaległości podatkowych. W pierwszej połowie 2000 roku zaległości wynosiły ponad 8 mld zł - poinformował prezes NIK Janusz Wojciechowski. Resort finansów odpiera zarzuty.

NIK przedstawiła wyniki kontroli działalności urzędów skarbowych od początku 1998 roku do połowy 2000 roku. Poinformowano, że urzędy nie spieszyły się ze ściąganiem długów podatkowych i często odwlekały ich egzekucję bądź ją przerywały. Z raportu wynika, że z każdej złotówki zaległych podatków urzędy skarbowe ściągają zaledwie 23 grosze. Z końcem 1998 roku postępowaniem egzekucyjnym objęto prawie 60 procent zaległości, rok później - ponad 50. Według prezesa Najwyższej Izby Kontroli Janusza Wojciechowskiego, nieściągalność podatków to jeden z głównych grzechów budżetu państwa. "Jest dowolność w postępowaniu wobec podatników" - powiedział Wojciechowski. Dodał, że administracja państwowa jest obszarem bardzo korupcjogennym. Posłuchaj relacji naszego warszawskiego reportera, Konrada Piaseckiego:

Ministerstwo Finansów odpiera zarzuty Najwyższej Izby Kontroli. Zarówno ściągalność podatków, jak i egzekucja zaległości podatkowych utrzymują się na podobnym poziomie co w innych państwach europejskich - przekonuje dyrektor Krzysztof Dworniak z Departamentu Systemów Podatkowych. Jego zdaniem duża część - bo 40 procent - wszystkich zaległości podatkowych dotyczy zakładów z takich branż jak górnictwo, przemysł obronny i koleje, a więc branż które są w trakcie procesu restrukturyzacji. Zgodnie z ustawą, nie muszą one spłacać zaległych podatków do końca przyszłego roku. Urzędy skarbowe musiały więc zaniechać egzekucji tych zobowiązań. Dyrektor Dworniak zapewnił, że w pojedynczych przypadkach, gdy urzędy skarbowe działają opieszale, ministerstwo niezwłocznie interweniuje.

foto RMF FM

08:25