Niemieckie przepisy dotyczące płacy minimalnej zostają zawieszone - taka decyzja zapadła na spotkaniu ministrów pracy Polski i Niemiec, Władysława Kosiniaka-Kamysza i Andrei Nahles. To dobra wiadomość dla tych transportowców, którzy przewożą towary przez Niemcy - zawieszenie płacy minimalnej dotyczy bowiem jedynie tranzytu przez ten kraj. Zawieszone zostają również wszystkie kary nałożone do tej pory przez niemieckie służby.

Od 1 stycznia w Niemczech obowiązuje ustawa o płacy minimalnej, zgodnie z którą stawka za godzinę - dotycząca zarówno Niemców, jak i obywateli innych państw pracujących w tym kraju - wynosi co najmniej 8,50 euro. Przepisy te oznaczają w praktyce, że każda firma transportowa, której pojazd przejeżdżałby tranzytem przez terytorium Niemiec, musiałaby płacić swoim kierowcom odpowiednio wysokie stawki.

Udało się, moim zdaniem, na tym etapie bardzo dużo. Nikt nie wróżył, że cokolwiek zostanie wypracowane - powiedział minister Kosiniak-Kamysz reporterowi RMF FM Mariuszowi Piekarskiemu.

Transportowcy mówią jednak, że to połowiczny sukces, bo tranzyt przez Niemcy to mniej niż połowa wszystkich przewozów. Częściej niż przez Niemcy nasi transportowcy wożą towary do Niemiec i z Niemiec, głównie do niemieckich fabryk, część przewozów to także kabotaż, czyli przewozy realizowane w samych Niemczech przez polskie ciężarówki. Zwolnienie z płacy minimalnej dotyczy zaś jedynie sytuacji, gdy załadunek i rozładunek odbywają się poza Niemcami.

Zdaniem Jana Buczka, szefa Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Transportowych, na zawieszeniu przepisów skorzysta być może tylko jedna trzecia transportowców. To złagodzi skutki, jednakże w dalszym ciągu nie jest to rozwiązanie problemu - podkreśla Buczek w rozmowie z Mariuszem Piekarskim.

Jego zdaniem, polski rząd zaspał w tej sprawie i takie rozmowy jak ta dzisiejsza ministrów pracy w Berlinie powinny odbyć się jeszcze przed wejściem w życie niemieckich przepisów.

Minister Kosiniak-Kamysz zapewnia jednak, że to nie koniec batalii o całkowite zniesienie niemieckich przepisów dotyczących płacy minimalnej. Tu - jak mówi - ciągle liczymy na interwencję Brukseli.

Niemiecka minister: Znak dobrego sąsiedztwa

Niemiecka minister pracy Andrea Nahles mówiła po spotkaniu o "znaku dobrego sąsiedztwa". Podkreślała również, że rząd w Berlinie zawiesił przepisy do czasu wyjaśnienia regulacji UE w tym obszarze, i pozytywnie oceniła fakt wdrożenia przez Komisję Europejską postępowania, które ma wyjaśnić sporne kwestie. Berlin uważa, że niemieckie przepisy są zgodne z unijnym ustawodawstwem.

Skomasowane, szybkie działania, szybka reakcja na problem, spowodowały, że możemy powiedzieć: na tę chwilę jesteśmy zadowoleni z efektów tych rozmów - komentowała z kolei premier Ewa Kopacz. Natomiast sprawę trzeba niewątpliwie rozwiązać. Rozwiązanie tej sprawy leży już po stronie Komisji Europejskiej. My z naszej strony zrobiliśmy wszystko - powiedziała dziennikarzom w Paryżu, gdzie przebywa z wizytą.

Polscy związkowcy za utrzymaniem niemieckich przepisów

Jeszcze w czwartek niemiecka minister pracy Andrea Nahles oświadczyła, że przepisy dotyczące płacy minimalnej nie zostaną pomimo krytyki "rozmiękczone". Płaca minimalna obowiązuje powszechnie, bez żadnych furtek - podkreśliła i dodała, że będzie "spokojnie obserwowała dalszy rozwój wypadków".

Kilka dni wcześniej o niedokonywanie zmian w przepisach o płacy minimalnej pracowników branży transportowej apelowały do Nahles polskie związki zawodowe. Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych, NSZZ "Solidarność" i Forum Związków Zawodowych zwróciły się do niej z prośbą, by nie poddawała się naciskom i utrzymała płacę minimalną na poziomie 8,50 euro za godzinę dla polskich pracowników branży transportowej i maszynistów kolejowych.

O wyjaśnienia ws. przepisów o płacy minimalnej i ich zastosowania do zagranicznych kierowców poprosiła Niemcy Komisja Europejska.

(edbie)