Coraz droższy frank szwajcarski nie spowodował większych problemów ze spłacalnością kredytów mieszkaniowych - informuje Związku Banków Polskich. Dzisiaj tuż przed godziną 9 padł rekord - za franka trzeba było płacić nawet 3,74 zł. Potem, po interwencji szwajcarskiego banku centralnego, złotówka się umocniła. Popołudniu frank kosztuje 3,68 zł.

Kredyty zaciągnięte w walutach obcych należą wciąż do najlepiej spłacanych. Według ostatnich danych Infodługu, kredyty walutowe, które są pod obserwacją (kredytobiorca zalega ze spłatą raty powyżej 30 dni) stanowią tylko około 1,2 proc. wszystkich kredytów. Odsetek ten jest niższy, niż w przypadku zagrożonych kredytów złotowych - podkreślił dyrektor w Związku Banków Polskich Przemysław Barbrich.

Stwierdził, że najnowszy raport o spłacalności kredytów, w tym tych mieszkaniowych, zostanie opublikowany na początku września. Na razie nie ma jednak sygnałów z banków, aby miały one problem z kredytobiorcami, którzy nie spłacają rat kredytów hipotecznych - stwierdził.

Jeśli się zdarzają kłopoty, to banki chcą pomagać w restrukturyzacji zadłużenia. Banki mają całą paletę instrumentów, które służą do pomocy klientowi: wakacje kredytowe, możliwość spłaty samych odsetek bez kapitału, wydłużenie okresu spłaty, co powoduje zmniejszenie raty - wymienił Barbrich.

Ponadto, banki mogą zażądać od tych, którzy zaciągnęli kredyt hipoteczny dodatkowego zabezpieczenia, gdy wartość kredytu przewyższa wartość nieruchomości pod którą był on zaciągnięty. Przy obecnym kursie szwajcarskiej waluty takich sytuacji zdarza się coraz więcej. Dodatkowym zabezpieczeniem może być żyrant, hipoteka i doubezpieczenie wartości mieszkania - powiedział Barbrich.

Komisja Nadzoru Finansowego również nie stwierdziła, by coraz droższy frank negatywnie wpływał na spłatę kredytów walutowych. Obserwujemy wzrost wartości kredytów, spłacanych z opóźnieniem, ale nie jest to drastyczny odsetek. Skala mieszkaniowych kredytów zagrożonych nie jest duża. Nie można oczywiście wykluczyć problemów indywidualnych klientów, jednak nie jest to taka skala, która mogłaby spowodować zaburzenia w gospodarce albo sektorze bankowym - poinformowała KNF.

KNF podkreśla, że udział kredytów walutowych w kredytach mieszkaniowych spadł z blisko 70 proc. w 2008 r. do 63 proc. obecnie.