Palestyńscy negocjatorzy odrzucili dzisiaj bliskowschodni plan pokojowy prezydenta USA Billa Clintona. Stwierdzili oni, że idee amerykańskiego prezydenta nie mogą stanowić podstawy do rokowań z Izraelem.

"Nie możemy przyjąć idei Clintona jako podstawy przyszłych negocjacji bądź też przyszłego porozumienia. Clinton nie wziął

bowiem pod uwagę zastrzeżeń Arafata, co więcej, koncepcje te nie gwarantują naszemu narodowi jego niezbywalnych praw" - oświadczył jeden z głównych palestyńskich negocjatorów Ahmed Korei. Taką samą ocenę przedstawił też inny negocjator, Hassan Asfour. Dodał on, że plan Clintona nie doprowadzi do ostatecznego porozumienia izraelsko-palestyńskiego, ponieważ amerykańscy

politycy najwyraźniej przede wszystkim uwzględnili stanowisko Izraela, odrzucone już przez Palestyńczyków. Jaser Arafat, który w ubiegłym tygodniu przebywał w Waszyngtonie i omawiał szczegóły planu Clintona z amerykańskim prezydentem, sugerował wówczas, iż plan ten może - po pewnych modyfikacjach -stanowić jednak podstawę do dalszych dyskusji z Izraelem.

Ubiegłej nocy w Kairze odbyło się w całkowitej tajemnicy spotkanie w sprawie sytuacji na Bliskim Wschodzie. W stolicy Egiptu przez siedem godzin obradowali przedstawiciele resortów obrony i tajnych służb Izraela i Autonomii Palestyńskiej. W rozmowach uczestniczył także szef CIA, George Tenet. A dotyczyły one wznowienia współpracy w zwalczaniu terroru islamskiego. Izraelsko-palestyńska współpraca w blokowaniu terroru przerwana została ponad trzy miesiące temu, po wybuchu tzw. drugiej intifady. Na razie nie wiadomo czy i kiedy zostanie wznowiona gdyż wyników rozmów kairskich nie ujawniono. Rząd Izraela twierdzi zresztą, że 80 procent zamachów dokonywanych jest przez bojówkarzy Fatah a nie Hamas lub Dżihad islamski. Fatah zaś jest organizacją wspieraną bezpośrednio przez tajne służby Autonomii. Jak poinformowali dziś wojskowi izraelscy w terenie krążą mieszane bojówki Fatah, Hamasu i policji palestyńskiej. Z kolei Palestyńczycy oskarżają Izrael, że na bojówkarzy polują Szwadrony Śmierci. Nocne obrady nie powstrzymały przemocy. W strefie Gazy zginął Palestyńczyk, zastrzelony przez żołnierza izraelskiego. Zabity próbował prawdopodobnie zbliżyć się do osiedla osadników żydowskich w Netzarim, kiedy dosięgły go izraelskie kule.

Po prostu się podzielcie!

Tymczasem w Waszyngtonie prezydent Bill Clinton zaapelował w niedzielę do Izraela, aby ten podzielił się krajem z Palestyńczykami, przypominając iż obecne ziemie izraelskie stanowią także ojczyznę Arabów. Clinton zaznaczył, że "państwo żydowskie nie ma innego wyboru jak tylko podzielić ziemię na dwa kraje dla dwu narodów". Prezydent USA zaapelował także do Palestyńczyków aby wykazali odwagę cywilną i zaaprobowali ramy proponowanego przez Waszyngton porozumienia pokojowego. Clinton, którego kadencja upływa 20 stycznia, zapowiedział iż do końca tego terminu będzie intensywnie zabiegał o zawarcie porozumienia izraelsko-palestyńskiego. Prawdopodobnie już w poniedziałek na Bliski Wschód wyruszy specjalny wysłannik amerykańskiego prezydenta, Dennis Ross. Na miejscu ma spotkać się z premierem Ehudem Barakiem i liderem palestyńskim Jaserem Arafatem by podjąć ostatnią próbę przekonania obu polityków, by przyjęli plan pokojowy Clintona. Clinton w swym niedzielnym wystąpieniu przyznał, iż jego bliskowschodnie propozycje nie będą wiążące dla nowej administracji USA na czele z jego następcą George W.Bushem.

Paradoksalnie, także w Izraelu, gdzie 6 lutego mają odbyć się przedterminowe wybory powszechne i wybory premiera kraju, główny rywal urzędującego szefa rządu, Ariel Szaron zapowiedział w niedzielę, że jeśli wygra wybory (na co wskazują wyniki sondaży opinii publicznej), nie będzie honorował żadnych porozumień pokojowych wynegocjowanych przez Baraka. Nasileniu dyplomatycznych działań Waszyngtonu niezmiennie towarzyszy napięcie na Zachodnim Brzegu i w Strefie Gazy, gdzie od końca września trwają niepokoje izraelsko-palestyńskie. Także w niedzielę pochłonęły one kolejną ofiarę - młodą Palestynkę, zastrzeloną na Zachodnim Brzegu na drodze prowadzącej do Nablusu.

Od początku niepokojów przed ponad trzema miesiącami zginęło co najmniej 302 Palestyńczyków, 43 Izraelczyków i 13 izraelskich Arabów.

foto RMF FM

10:20