Polski rząd, by wywalczyć co najmniej 300 miliardów z unijnego budżetu nie będzie straszyć wetem, tylko poszuka sojuszników. Jak dowiedziała się Katarzyna Szymańska-Borginon, już w przyszły wtorek z inicjatywy Polski i Portugalii mają spotkać się w Parlamencie Europejskim premierzy 15 krajów, które nie zgadzają się na cięcia w budżecie Wspólnoty na lata 2014-2020.
Prawo weta ma każdy kraj, ale naszym zadaniem jest praca na rzecz porozumienia - powiedział wiceminister ds. europejskich Piotr Serafin, który prowadził konsultacje w Brukseli.
W spotkaniu "przyjaciół spójności" z pewnością chodzi o pokazanie siły, bo w końcu mają w nim uczestniczyć premierzy aż 15 z 27 krajów Unii Europejskiej. Wspólne wyrażenie niezgody na cięcia byłoby mocnym sygnałem przed zbliżającym się szczytem Unii Europejskiej, na którym mają zapaść decyzje w sprawie wysokości unijnego budżetu. Można byłoby wytyczyć granice kompromisu i ustalić wspólną strategię.
Na razie jednak - jak dowiedziała się z otoczenia przewodniczącego Parlamentu Europejskiego dziennikarka RMF FM - na zaproszenie nie odpowiedziała 1/3 zaproszonych premierów.
Poza tym prezydencja cypryjska próbuje skłócić przyjaciół spójności. W kuluarach mówi się, że kusi niektóre kraje specjalnymi finansowymi prezentami dla krajów pogrążonych w kryzysie (Hiszpania, Grecja). W grupie "spójności" są także kraje mniej zaangażowane w walkę o większe fundusze - np. Czechy lub takie, które łatwo ulegną presji i dadzą się "przekupić", jak np. Rumunia.
Dyplomaci z dużych, unijnych krajów umniejszają znaczenie spotkania premierów 15 krajów spójności. Nie oni wykładają na stół pieniądze, więc nie oni będą decydować - powiedział dziennikarce RMF FM jeden z dyplomatów.
Tak więc wiele będzie zależało od solidarności 15 krajów. Słabością spotkania może się okazać także dołączenie do grona premierów tzw. "partnerów społecznych" czyli np. przedstawicieli związków zawodowych. Spotkanie może w ten sposób się rozmyć i trudniej będzie o konkretne ustalenia.
