250 tysięcy złotych - tyle wynosi stawka za informacje, które doprowadzą do ujęcia sprawców poczwórnego morderstwa w filii Kredyt Banku przy ulicy Żelaznej w Warszawie. Trzy kasjerki zabite strzałami w głowę znaleziono w podziemiach budynku w sobotę wieczorem. Później odkryto jeszcze ciało strażnika, który strzegł banku bez broni, tylko z paralizatorem. Mordercy ukradli 30 tysięcy złotych.

Dla dobra śledztwa policja blokuje wszelkie informacje na ten temat. Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że przestępcy którzy napadli na Bank - weszli tam z zamiarem kradzieży i zbrodni. Nie byli amatorami. Świadczy o tym sposób, w jaki zabili. Strzelali w tył głowy - potem w plecy swoich ofiar. Dwie osoby - pracownice banku były przeszkolone na okoliczność napadu terrorystycznego. To, że wpuścili przestępców do zamkiętych pomieszczeń w banku może świadczyć o tym, że pracownicy znali przestępców - albo że przestępcy byli dla pracowników banku bardzo wiarygodni. Jednak nie wszyscy zostali przeszkoleni, bo jak tłumaczył mężczyzna odpowiedzialny za szkolenia: "To była nowa filia. Pracownicy tam zatrudnieni byli pracownikami świeżo przyjętymi do pracy; notabene jedna z tych osób była pierwszy dzień w pracy i oni po prostu najnormalniej w świecie nie zdążyli być przeszkoleni. Pech, po prostu pech.”

Policjanci oficjalnie już mówią, że zabezpieczenia banku były źle wykorzystane. Po pierwsze praca ochroniarza nie była w żaden sposób nadzorowana, nikt nawet nie wykonał kontrolnego telefonu, by sprawdzić czy wszystko jest w porządku. Magnetowidy, które rejestrowały obraz z kamer przemysłowych były w ogólno-dostępnym miejscu, a wyjęcie kaset z magnetowidów nie spowodowało włączenia się alarmu. "Wyjęcie kaset bez wcześniejszego rozkodowania urządzenia powinno uruchomić alarm - podkreślają oficerowie z Komendy Głównej Policji...

Przypominamy numery telefonów, pod którymi można się kontaktować z policją: 0800 - 120.148 , 022 - 603.64.35 lub 997.

Tymczasem prawie 12 mln zł zrabowano w 2000 r. w Polsce w napadach na banki, poczty, konwoje z pieniędzmi, stacje benzynowe, listonoszy oraz różnego rodzaju kasy - wynika ze statystyk Komendy Głównej Policji. W ubiegłym roku najwięcej było napadów na konwoje i osoby przewożących pieniądze – 57 a łupem bandytów padło ponad 6 mln zł. 112 razy napadano na stacje benzynowe, skąd zrabowano 808 tysięcy zł. W 91 napadach na banki zrabowano 2,2 mln zł. Na listonoszy napadano 68 razy - skradziono 653 tysięcy zł. Doszło też do 46 napadów na urzędy pocztowe, skąd zrabowano 1,3 mln zł. Obiektem 28 ataków były też różnego rodzaju kasy, z których skradziono 930 tys. zł.

foto RMF FM

00:00