Kazimierz Morawski, doradca prezydenta do spraw mniejszości narodowych - zrezygnował ze stanowiska i oddał się do dyspozycji Aleksandra Kwaśniewskiego. To reakcja na publikację "Gazety Polskiej", która zarzuciła Morawskiemu propagowanie w marcu '68 roku antysemityzmu. Według "Gazety", obecny prezydencki doradca przestrzegał wówczas przed "atakiem piątej kolumny syjonizmu"

72-letni Morawski uznał artykuł za manipulację i podkreślił, że rezygnuje, bo nie chce być przyczyną ataku politycznego na prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Nie wiadomo czy prezydent przyjmie jego dymisję. Morawski jest drugim urzędnikiem w Kancelarii Prezydenta, oskarżonym o 

antysemityzm. Zdaniem "Gazety Polskiej" Morawski miał przestrzegać między innymi przed "atakiem piątej kolumny syjonizmu". Aleksander Kwaśniewski zapowiedział, że zajmie się sprawą swego doradcy: "Porozmawiamy, kiedy będę znał treść tych doniesień" - zapowiedział prezydent. Na pytanie zadane wprost, czy będzie rozważał możliwość zdymisjonowania Morawskiego, prezydent odpowiedział: "Pan mówi o sprawie, której ja nie znam. Nie chciałbym być na gorszych pozycjach - porozmawiamy, jak będę znał tekst" - powiedział Aleksander Kwaśniewski.

Przypomnijmy, pierwszym bohaterem, „Gazety Polskiej” był Andrzej Majkowski, dziś szef prezydenckiego Biura Spraw Międzynarodowych a w 1968 roku sekretarz Zarządu Głównego Związku Młodzieży Socjalistycznej. Pisał wtedy m.in.: "Uważamy, że usunięcie z partii i stanowisk jest jedynie pierwszym etapem na drodze konsekwentnego rozliczenia się za czyny ludzi współwinnych poważnych wypaczeń życia politycznego, gospodarczego i kulturalnego. Domagamy się konsekwentnego oczyszczenia partii i aparatu państwowego z syjonistów i rewizjonistów". "Nikt nam nie zamknie ust straszakiem antysemityzmu wtedy, gdy piętnujemy syjonistów i ich rasistowską ideologię" - deklarował wtedy według "GP" Majkowski. A o przywódcach ówczesnych studenckich protestów mówił: "Nie widzieliśmy ich w czasie wakacji w hufcach pracy... Nikt z nich nie musiał spędzać wakacji pomagając ojcu na roli. Za to urlopy swoje spędzali w Paryżu, Londynie czy Rzymie". I wzywał swoich kolegów z ZMS: "Musimy uwolnić naszą organizację od ludzi biernych, konformistów czy wręcz naszych przeciwników (...) Trzeba doprowadzić do sytuacji, w której członkowie ZMS zadeklarują się, po czyjej stronie się opowiadają". Po publikacjach dotyczących Andrzeja Majkowskiego, prezydent nie zdymisjonował swojego współpracownika - twierdząc, że nie zamierza dokonywać publicznych egzekucji.

foto RMF FM

05:15