Dobra wiadomość dla rynku: przyszłoroczny deficyt budżetowy będzie o kilka miliardów niższy od zakładanego. Na dzisiejszym posiedzeniu rząd zajmuje się zmianą założeń do budżetu na 2003 rok. Mniejszy deficyt to m.in. wynik rekordowo niskiej inflacji i „odchudzenia" wydatków.

Eksperci są jednak sceptyczni, gdyż deficyt niższy niż planowano pierwotnie - 43 mld zł, to tylko na pozór powód do radości. Jak twierdzi Krzysztof Rybiński z BRE Banku: Sam poziom deficytu budżetowego nie oddaje stanu finansów publicznych, które wcale nie wyglądają dobrze. A to chociażby dlatego, że nie poprawia się sytuacja na rynkach w USA i Europie Zachodniej.

W następnym roku nie możemy więc liczyć na zwiększenie popytu zagranicznego, który mógłby zdynamizować polski rynek. A my swoich wewnętrznych impulsów prorozwojowych nie mamy - uważa prof. Zyta Gilowska. - Prywatyzacja się ślimaczy, podatki są wysokie, biurokratycznych przeszkód coraz więcej, finanse publiczne niezreformowane. Dlaczego miałoby coś drgnąć – zastanawia się Gilowska.

Choć eksperci nie potwierdzają optymistycznych wieści o ruchu gospodarki w górę, to nie wróżą też specjalnego załamania. Testem prawdy będzie 4. kwartał tego roku.

16:25