Amerykański wahadłowiec Atlantis o godzinie 15.00 "wyruszył" z misją w przestrzeń kosmiczną.

Jeszcze przed południem odpalenie rakiet nośnych promu stało pod znakiem zapytania. Nad Florydą przechodziły gwałtowne burze z piorunami. Kilka takich wyładowań uderzyło w bazę na przylądku Canaveral, skąd startują wahadłowce. Na szczęście jednak siły natury nie spowodowały żadnych zniszczeń. Atlantis leci z misją na międzynarodową stację orbitalną. Jego załoga ma przygotować stację do przyjęcia pierwszej grupy astronautów już za niecałe dwa miesiące. Zdaniem dowódcy Atlantisa Terrence'a Wilcutt'a międzynarodowa stacja przyczyni się do przełomów w różnych dziedzinach życia:

"Latamy w kosmos po to, by znaleźć sposoby ulepszenia naszego życia na ziemi.

Latamy też by odkrywać coś nowego. I te nowe odkrycia, mam nadzieję, też są istotne dla życia na ziemi. Jestem przekonany, że międzynarodowa stacja orbirtalna jest ogromnym krokiem w kierunku wyprawy na Marsa. Myślę, że Amerykanie chcą byśmy tam w końcu polecieli. A bez stacji jest to niemożliwe. Musimy się najpierw nauczyć jak się żyje w przestrzeni kosmicznej."

Tak zwane okno startowe - czas, w którym Atlantis musiał wystartować - jest bardzo krótkie: zaledwie dwie minuty. Eszystko jednak odbyło się zgodnie z planem.

15:20