To nie jest strajk gospodarczy, tylko strajk polityczny. Ponieważ to jest strajk nielegalny to oczywiście wszelkie konsekwencje wynikające z litery prawa będą podjęte - mówi wiceminister infrastruktury Maciej Leśny, o planowanym na 13 listopada strajku kolejarzy.

Jak wyjaśnia Leśny, chodzi m.in. o uznanie, że strajkująca Solidarność zerwała porozumienie społeczne, a skoro tak, to i funkcjonariusze zatrudnieni na koszt PKP, mogą swoje funkcje stracić i być odesłani na poprzednio zajmowane stanowiska, które niekoniecznie są jeszcze wolne.

Wszyscy kolejarze zostaną poinformowani w sposób odpowiedni do sytuacji, pisemnie, o tym co grozi w momencie wzięcia udziału w nielegalnym strajku. Będą zobowiązani swoim własnym podpisem potwierdzić to, że taką wiadomość otrzymali - dodaje Leśny. Wygląda to na przygotowanie do konfrontacji.

Strajk się odbędzie, a zarząd kolei zapewnia, że na tyle, na ile to będzie możliwe przygotowuje plan awaryjny. Stojące pociągi mają zastąpić autobusy.

To oczywiście nie jedyny protest, który może być bardzo dokuczliwy. Wystarczy wspomnieć taksówkarzy, którzy co kilka dni przeprowadzają swoje protesty blokując ulice stolicy.

Jak policja zamierza skutecznie zapobiegać skutkom tych protestów? Komendant Tokarski nie potrafił niestety zbyt szczegółowo wyłożyć na czym plan działań ma polegać. Jednak jak wyznał - takie istnieją. To nie będzie problem dotyczący wyłącznie policji, tylko już w szerszym rozumieniu służb kryzysowych.

Będzie to więc współdziałanie różnych służb pod kierownictwem wojewodów. Istnieje już podobno skład specjalnego, głównego, sztabu kryzysowego, który ma organizować m.in. alternatywny transport. Jednak tutaj wykaże się głownie służba cywilna i kolej.

Co do taksówkarzy, i ich do tej pory wygrywanych potyczek z warszawskimi kierowcami, komendant również niewiele potrafił powiedzieć, choć zapowiedział, że przy następnej okazji funkcjonariusze będą bardziej stanowczy względem protestujących.

05:50