Minister infrastruktury Andrzej Adamczyk tłumaczy zagadkę swojego zaskakującego głosowania w sprawie ustawy o Funduszu Dróg Samorządowych. Chodzi o ustawę wprowadzającą nowy podatek paliwowy - 25 groszy za litr paliwa. Adamczyk w Sejmie przekonywał, że „rząd negatywnie nie ocenia tego projektu". Sejmowe protokoły pokazują jednak, że szef resortu infrastruktury nie wziął udziału w głosowaniu o budowie dróg, mimo że był w Sejmie. Pytany przez naszego reportera tłumaczy to awarią.

Minister infrastruktury Andrzej Adamczyk tłumaczy zagadkę swojego zaskakującego głosowania w sprawie ustawy o Funduszu Dróg Samorządowych. Chodzi o ustawę wprowadzającą nowy podatek paliwowy - 25 groszy za litr paliwa. Adamczyk w Sejmie przekonywał, że „rząd negatywnie nie ocenia tego projektu". Sejmowe protokoły pokazują jednak, że szef resortu infrastruktury nie wziął udziału w głosowaniu o budowie dróg, mimo że był w Sejmie. Pytany przez naszego reportera tłumaczy to awarią.
Minister infrastruktury i budownictwa Andrzej Adamczyk /Leszek Szymański /PAP

Pieniądze z Funduszu Dróg Samorządowych trafią tylko na remonty dróg, kłamstwem jest twierdzenie, że mogą być przeznaczone na inne cele - mówił w Sejmie minister infrastruktury i budownictwa Andrzej Adamczyk.

Przekonywał, że dzięki Funduszowi Dróg Samorządowych w przyszłym roku na drogi lokalne trafi 2,5-3 mld zł, a razem z pieniędzmi samorządowymi będzie to ok. 5 mld zł. A prace remontowe na tych drogach, dodał, będą wykonywać polskie, małe firmy, "które nie mogą wygrać projektów autostradowych".

Adamczyk zaznaczył, że dzięki funduszowi uda się też wyremontować w ciągu dwóch lat tyle dróg lokalnych, ile w ciągu dwóch kadencji udało się przebudować poprzedniej koalicji.

Potem w trakcie głosowania opowiedział się przeciwko projektowi. Dziś minister Adamczyk przekonuje, że po prostu nie zadziałało urządzenie do głosowania.


Natychmiast napisałem wniosek do marszałka Sejmu o zbadanie awarii technicznej urządzenia do głosowania - tłumaczy Andrzej Adamczyk i przywołuje na świadka ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego.

Sprawa jest poważna, bo jak wczoraj było słychać w Sejmie, kierownictwo klubu Prawa i Sprawiedliwości groziło posłom, którzy nie poprą wprowadzenia nowego podatku, skreśleniem z list kandydatów w kolejnych wyborach. Przed samym głosowanie sprzeciw wobec podwyżki podatku paliwowego zgłaszali posłowie PiS, między innymi Jan Mosiński oraz Jacek Świat. Ostatecznie musieli zmienić zdanie i poprzeć podatkowy projekt. Z PiS wyłamał się jedynie poseł Łukasz Rzepecki.

 (j.)