Szumnie zapowiadane przez Ministerstwo Zdrowia „Leki za złotówkę” miały przysługiwać początkowo osobom po 60 roku życia, potem po 65, aż w końcu podano, że leki za 1 zł mają przysługiwać po 70 roku życia. Dzisiaj ogłoszono, że pomysł nie nazywa się już „Leki za złotówkę”, ale "Leki dla seniorów". Mimo tych wszystkich zmian specjaliści i tak krytykują ten projekt.

Specjaliści z którymi rozmawiała reporterka RMF zwracają uwagę, że ceny niektórych specyfików spadną niewiele, a niektórych nawet wzrosną. Np. antybiotyk gentamycyna kosztuje dzisiaj 57 gr., po wpisaniu go na listę kosztowałby 1 zł, czyli o 43 gr. więcej.

Wiceminister zdrowia Aleksander Nauman próbował dziś odpierać te zarzuty, ale odpowiedź na nie była, delikatnie mówiąc, pokrętna. Dziennikarze zebrani na konferencji prasowej najpierw usłyszeli, nie wiadomo dlaczego, o kasach chorych, a potem o tym, że obecna cena leków w tym projekcie nie jest najważniejsza. Bezzasadne jest to, jaki procent leków jest za tyle, a jaki jest za tyle. Zasadne jest jedno: na co ten lek działa - mówił wiceminister.

Po tych słowach na sali zapanowała kompletna cisza. Chyba wszyscy zebrani, oprócz Aleksandra Naumana myśleli, że w projekcie chodzi przede wszystkim o obniżkę cen leków. Miała ona zachęcać seniorów do wykupu lekarstw.

Na tym jednak niespodzianki się nie skończyły. Po chwili wiceminister powiedział, że lista leków za złotówkę, wcale nie jest sporządzona przez Ministerstwo Zdrowia. Minister zdrowia rekomendował w 100 proc. te leki, które rekomendowała Światowa Organizacja Zdrowia - mówił Aleksander Nauman.

Czy wynika więc z tego, że wszelkie reklamacje dotyczące zawartości listy należy teraz kierować do WHO?

Foto: Archiwum RMF

19:30